poniedziałek, 17 października 2016

Rozdzial 19

- Jesteś tego całkowicie pewien?
- A Ty jesteś pewna, że nazywasz się Maryse Lightwood? - zapytał Bane - Tak więc znasz moją odpowiedź.
Maryse nie mogła uwierzyć w to, o czym przed chwilą opowiedział jej Magnus. To przecież niemożliwe!
Niespodziewanie w jej głowie pojawiło się wspomnienie, sięgające czasów, kiedy to uczęszczała do Akademii Nocnych Łowców w Idrisie. Na jednej z lekcji Rasy Świata Cieni, jeden z uczniów poprosił nauczyciela o wyjaśnienie pewnej nazwy, która była dla niego niezrozumiała...

- Czym jest Hybryda, pani Nightland?
- Hybrydą nazywamy Podziemnych, będących pół - wampirem i pół - wilkołakiem. W całej historii Świata Cieni zanotowano zaledwie dwanaście przypadków istnienia Hybryd. Jest to bardzo rzadka rasa Podziemnych. 
- Skoro jest mieszanką tych dwóch ras, posiada umiejętności należące do wampirów jaki i do wilkołaków, prawda?
- Naturalnie, chłopcze.
- Czy to znaczy, że wampir musi spłodzić dziecko z wilkołakiem, żeby taka Hybryda przyszła na świat? - zaciekawił się młody Łowca.
- Wampiry nie mogą mieć dzieci, ponieważ są martwe.
- Czarownicy są żywymi istotami, a pomimo tego nie mogą mieć dzieci - zauważył chłopiec.
- To zupełnie inna sprawa.
- Więc Hybrydę trzeba stworzyć, tak? W jaki sposób...
- Wystarczy! - przerwała mu zdenerwowana nauczycielka - Wiedzę na ten temat posiadają tylko czarownicy i Cisi Bracia wraz z Żelaznymi Siostrami. Nie powinieneś się tym interesować, Valentine!

- Maryse? Wszystko w porządku?
Luke stał przed Łowczynią i przyglądał jej się z wyraźnym zaniepokojeniem.
- Naturalnie, tylko... Jocelyn... Pamiętasz?
- Lekcja u pani Nightland? Ta, na której Valentine poruszył temat tworzenia Hybryd? Nigdy tego nie zapomnę. Valentine miał obsesje na ich punkcie - odpowiedziała rudowłosa kobieta.
- Val był moim parabatai - westchnął Luke - Nie wyobrażacie sobie co czuł, kiedy opowiadał mi o Hybrydach oraz o możliwościach, jakie by się przed nim otwarły, gdyby stworzył ich całą armię. Byłem tym przerażony.
Wspomnienia dotyczące czasów przed Kręgiem były bardzo bolesne. Być może dlatego, że właśnie w tym okresie były one jednymi z najlepszych wspomnień? Szał, który opanował Valentina zniszczył wszystko - piękne idee, którym ślepo ufali; przyjaźń, w którą wierzyli a przede wszystkim jakąś cząstkę ich samych.
- Co zrobimy z chłopcem? - Maryse zwróciła się do Magnusa stojącego w towarzystwie czarowników i Aleca.
- Właśnie zaproponowałem zaproszenie Lily i Mai na małą naradę - odparł Bane.
- W takim razie zrób to, proszę.
- Pani Lightwood?
Kobieta odwróciła się i ujrzała Estell. Jej oczy były czerwone i opuchnięte od płaczu a wargi drżały nieznacznie. Nocna Łowczyni widząc ją w takim stanie, poczuła ukłucie w sercu. Ta drobna dziewczyna wystarczająco się już wycierpiała w swoim krótkim życiu a gdy nareszcie znalazła szczęście, zła passa powróciła. Estell nie zrobiła nikomu nic złego. Nie zasługuje na taki los.
- Tak? Mogę w czymś pomóc?
- Co teraz? Z Semusem? - zapytała szeptem.
- Cóż, z tym pytaniem powinnaś zwrócić się do Magnusa - odpowiedziała łagodnie kobieta.
- Ma pani rację, ale... Czy mogłaby pani... Zapytać go o to?
- Estell... Na Razjela, jeszcze niedawno wrzeszczałaś po wszystkich, mając w poważaniu, czy jest to Podziemny czy Nefilim. Później zwracałaś się do mieszkańców tego Instytutu tak, jak zawsze powinnaś to robić a teraz boisz się podejść do Magnusa i zapytać go "co dalej"?!
Dziewczyna spojrzała Maryse w oczy i niepewnie przytaknęła.
- Zapewniam Cię, że Magnus nie gryzie, chociaż... Wielki Czarownik Brooklynu jest nieprzewidywalny - kobieta uśmiechnęła się ciepło i puściła dziewczynie oko - Idź i po prostu zapytaj.
- Ma pani rację. Pójdę! - powiedziała, po czym wyprostowała się i ruszyła w stronę czarownika.
Maryse tymczasem postanowiła pójść do Isabelle oraz pozostałych mieszkańców Instytutu i wyjaśnić im cała sytuację. Poprosiła Jocelyn, by powiadomiła ją gdy Maia i Lily się pojawią, po czym opuściła Izbę Chorych.
Korytarze Instytutu przyjemnie chłodziły jej ciało, gdy zmierzała w kierunku pokoju swojej córki. Była zmęczona i nie marzyła o niczym innym jak prysznic i łózko. Niestety - najpierw obowiązki.
Gdy stanęła przed wejściem do pokoju Isabelle, zapukała do drzwi i zdecydowanym ruchem nacisnęła klamkę.
W pokoju jej córki panował zadziwiający porządek; ubrania Isabelle były poskładane i ułożone w szafach, natomiast buty ułożono w idealnie równym rzędzie tuż pod oknem. Łóżko jak nigdy było starannie pościelone a broń, która zazwyczaj leżała rozrzucona na toaletce, została ułożona w gablocie.
Jednak w pomieszczeniu nie było czarnowłosej.
Może poszła do pokoju Simona?
Chłopak miał pilnować siostry, by ta odpoczywała i pewnym jest, że Isabelle dotrzyma im towarzystwa. Zwłaszcza po tym wszystkim... Maryse wiedziała, że tylko Simon potrafi ją uspokoić. Ogarnęła wzrokiem jeszcze raz pokój córki. Wygląda na to, że załatwi sprawę szybciej niż myślała. Najpierw Rebecca, Simon i Izzy a później trener. No chyba, że i Silas "dotrzymuje" im towarzystwa. Ta wręcz absurdalna myśl sprawiła, że na jej twarz wpełzł delikatny uśmiech.
Maryse zamknęła drzwi do pokoju córki, odwróciła się i wpadła na... Cartwrght'a.
- Silas?
- Wybacz, Maryse. Byłem na sali treningowej. No wiesz... Chciałem trochę pomyśleć. Śmierć tego dzieciaka...
- Cóż... Ten dzieciak nie umarł tak do końca - głos Maryse delikatnie zadrżał.
- Co to znaczy "nie umarł tak do końca"?
- Chodź ze mną, proszę. Musimy porozmawiać - oznajmiła Łowczyni, po czym ruszyła pewnym krokiem w stronę pokoju Becky.
Trener bez słowa szedł za szefową Instytutu lecz widząc, przed czyimi drzwiami kobieta zatrzymała się, doznał lekkiego szoku.
- Dlaczego chcesz ze mną rozmawiać w pokoju Becky?
- Ponieważ jest tam Rebecca, Isabelle oraz Simon, a ja mam obowiązek poinformować was wszystkich... o zaistniałych okolicznościach.
W odpowiedzi trener jedynie skinął uprzejmie głową. Maryse zapukała do drzwi a po usłyszeniu cichego "proszę" zdecydowanie nacisnęła klamkę i weszła do środka.
Cała trojka siedziała ze skrzyżowanymi nogami na wielkim, podwójnym łóżku. Gdy kobieta i jej towarzysz pojawili się w pomieszczeniu, zaskoczona Isabelle zerwała się z łóżka.
- Matko? Co Ty tu robisz? - zapytała zdezorientowana Isabelle - Dlaczego przyprowadziłaś trenera?
Maryse zignorowała jednak pytanie córki, zwracając się do Simona i jego siostry.
- Isabelle przekazała wam zapewne przykrą wiadomość o śmierci Seamusa?
- Tak pani Lightwood. Bardzo nam przykro. Jak się czuje Estell?
- Jakoś się trzyma. Przede wszystkim Essie potrzebuję wsparcia bliskich. Dziękuję, że pytasz Rebecco - Maryse westchnęła głęboko, przymykając na chwilę oczy.
- Mamo... Co się stało? - zapytała ponownie Izzy - Wybacz mi, ale im bardziej chcesz sprawiać ważenie opanowanej, tym gorzej Ci to wychodzi.
Nocna Łowczyni spojrzała na swoją córkę, która uśmiechała się do niej przepraszająco i ku zaskoczeniu wszystkich Maryse odwzajemniła jej uśmiech.
- Moja bystra Isabelle... - westchnęła kobieta - Muszę to w końcu z siebie wyrzucić ale nie bardzo wiem, od czego zacząć.
- Najlepiej od początku, Maryse - wtrącił trener, nerwowo rozglądając się po pokoju.
- Dobrze. Magnus starał się pomóc Seamusowi na każdy możliwy i znany mu sposób - Maryse zrobiła przerwę, dając swoim słuchaczom możliwość wypowiedzi.
- Isabelle mówiła, że podał mu nawet jakąś dziwną substancję, która miała mu pomóc - powiedział Simon - Ale najwyraźniej się pomylił.
- Wielki Czarownik Brooklynu nigdy się nie myli, skarbie - upomniała go Izzy.
- Doprawdy? To dlaczego Seamus leży martwy w Izbie Chorych, Izz?
- Seamus nie jest martwy. To znaczy nie do końca martwy.
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Isabelle, Simon i jego siostra wpatrywali się w szefową nowojorskiego Instytutu z niedowierzaniem. Jedynie trener wydawał się być niewzruszony słowami, które właśnie padły z ust Maryse. Kobieta widząc szok, malujący się na twarzach swoich słuchaczy, wzięła głęboki wdech i kontynuowała.
- Wampirza krew ma właściwości lecznicze. Magnus uznał, że warto spróbować tej metody na Seamusie. Jednakże krew, którą mu podał należała do Saint Clouda, jednego z pierwszych wampirów, stworzonych przez Pierwotnego - Vlada Drakulę. Krew zwykłego wampira mogłaby go uleczyć, gdyby obrażenia nie były tak dotkliwe, lecz ta krew należąca do Pisklaka prosto z pod kłów Pierwotnego...
- Przecież wilkołaki mają przyśpieszona regenerację jakichkolwiek ran. Seamus nie mógł...
- Nie po ataku tych demonów, Simon. Gdyby chłopak zaczął korzystać z własnej regeneracji umarłby z wycieńczenia. Wracając do tematu... Kiedy czekaliśmy na efekty działania krwi Clouda, serce Seamusa przestał bić. Na chwilę.
- Zaczekaj proszę, Maryse - przerwał jej Silas - Powiedziałaś, że serce chłopaka przestało bić "na chwilę"?! Nie chcesz chyba powiedzieć, że ten dzieciak...
- Tak. Seamus stał się Hybrydą.
Wiadomość ta sprawiła, że Silas wciągnął głośno powietrze, po czym zatrzymał je w płucach na dłuższą chwilę. Oczy Isabelle były szeroko otwarte a usta dziewczyny, układały się w idealne"o". Simon natomiast wpatrywał się w Maryse z głupkowatym uśmiechem.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale czy mógłby mi ktoś wyjaśnić co to wszystko znaczy? - zapytała nieśmiało Becky - Wy jesteście Nefilim bądź Nocni Łowcy, Przyziemnymi nazywacie ludzi a Podziemnymi czarowników, wilkołaki, wampiry i tą znienawidzona rasę... Fearie, tak? Czym więc są Hybrydy?
- To najrzadsza rasa Podziemnych. Hybryda to pół - wampir, pół - wilkołak. Tylko Cisi Bracia, Żelazne Siostry i czarownicy potrafią stworzyć Hybrydę lecz wiedza ta jest pilnie strzeżona. Nie zanotowano przypadków narodzin tego gatunku. Trzeba go stworzyć, ale to jest zabronione - wyrecytował Simon, zaskakując wszystkich swoja wiedzą.
- Więc Magnus złamał prawo? Przecież wiedział, co się stanie - zapytała zaniepokojona Izzy.
- I tak i nie. Na chwilę obecną czekamy na Lily i Maię. Trzeba ustalić co dalej.
- Biedna Estell - westchnęła Becky.
- Nie mogę w to uwierzyć! Od początku istnienia Świata Cieni odnotowano jedynie dwanaście przypadków istnienia Hybryd! I to właśnie mój kumpel jest numerem trzynaście! - ekscytował się Simon - Dacie wiarę?
- Tak skarbie. No już. Spokojnie - Isabelle próbowała ostudzić zapał ukochanego gdy nagle drzwi do sypialni stanęły otworem i pojawił się w nich Alec.
- Lily i Maja już są. Czekamy tylko na was.
- W takim razie chodźmy. Jutro przyjeżdża do Instytutu nowa uczennica więc musimy ustalić wszystko jeszcze dziś - zadecydowała pani Lightwood, kierując się w stronę drzwi.
- My też? - zapytała Izzy.
- Oczywiście.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, złapała Simona i Rebeccę za ręce i wybiegła z pokoju, próbując dogonić Aleca.
Idąc korytarzem Silas przyśpieszył nieco kroku, by zrównać się z idącą przed nim Maryse.
- Uważasz, że to dobry pomysł przyjmować nową, młodą Łowczynię w tej sytuacji?
- Obiecałam to jej matce. Poza tym, dobrze wiesz, co dzieje się z Nefilim, które decyzją Clave powinny udać się do Instytutu na dalszą naukę i z jakiegoś powodu nie dostają się do przyrzeczonego... Na Razjela! Przepraszam, Silas. Ja nie chciałam wspominać...
- W porządku, Maryse. To nie Twoja wina, że prapradziadka Cartwright'a nie przyjęli do Instytutu i nasze nazwisko popadło w niełaskę na kilka pokoleń.
- Dopiero Twój ojciec Tiberius przywrócił mu dawną sławę.
- Tak. Tylko za jaką cenę.

Kiedy znaleźli się przed Izbą Chorych usłyszeli głos Mai, która prowadziła zaciętą dyskusję z przywódczynią wampirów z Klanu DuMort.
- Z całym szacunkiem. Lily, ale Seamus najpierw był wilkołakiem, więc zostaje z nami.
- Żartujesz, prawda? Czy Ty, moje drogie "dziecko" wiesz cokolwiek na temat Hybryd?
- Litości! Możecie w końcu przestać?! - jęknął zrezygnowany Magnus - Maryse! Nareszcie! Czemu tak długo?
 - Przybliżałam pozostałym naszą sytuację. A co tutaj się dzieje?
 - Kłócą się, o chłopaka! Lily chce by należał do Klanu, natomiast Maia chce go z powrotem w Stadzie - wyjaśnił czarownik.
- A Ty, Magnusie? Co Ty o tym sądzisz?
- Moim skromnym zdaniem powinien zostać w Instytucie. Przynajmniej do czasu aż go zbadam.
Maryse przytaknęła, po czym podeszła do łóżka, na którym leżał Seamus.
Zauważając obecność szefowej Instytutu, Lily i Maia przestały się ze sobą kłócić i śledziły wzrokiem każdy krok pani Lightwood. Seamus znajdował się teraz w Instytucie i czy tego chciały czy nie decyzja, dotycząca chłopaka należała do Maryse.
Nocna Łowczyni przyjrzała się dokładnie leżącemu. Wyglądał tak jak zawsze - z wyjątkiem jego skóry, która stała się bledsza. Oddychał spokojnie, sprawiając wrażenie pogrążonego we śnie.
Decyduj, Maryse! Los tego dzieciaka jest w Twoich rękach!
- Moi drodzy! - zaczęła pani Lightwood odwracając się do zgromadzonych - Rozważając wszystkie opcje, postanowiłam, że Seamus Mores zostaje w Instytucie pod stałym nadzorem Magnusa do odwołania!
Po ogłoszeniu tej decyzji kobieta zauważyła rozczarowanie, malujące się na twarzach przywódczyni Klanu DuMort i nowojorskiego Stada lecz żadna z nich, nie śmiała podważyć jej decyzji. Maryse dostrzegła również Estell, która patrzyła na nią z wdzięcznością i wielką ulgą. Uśmiechnęła się przelotnie do dziewczyny, po czym ponownie zabrała głos.                 
- Fakt iż Magnus przemienił Seamusa w Hybrydę nie może wyjść poza mury tego Instytutu. Jestem więc zmuszona prosić wasz wszystkich o złożenie Przysięgi Krwi. Magnusie czy mogę Cię prosić?
Czarownik podszedł do kobiety, wykonał niedbały ruch ręką i w mgnieniu oka w jego wolnej ręce pojawił się Czarny Kielich z symbolami przedstawiającymi wszystkie rasy: Nefilim, czarowników, wilkołaki, wampiry, fearie oraz ludzi.       
- Dlaczego mamy składać jakąkolwiek przysięgę? - zapytała Lily.
- Jak dobrze wiecie plotki w Świecie Cieni rozchodzą się bardzo szybko. Wystarczy, że ktoś powie o Hybrydzie nieodpowiedniej osobie, temat pojawi się na Nocnym Targu i uwierzcie mi - nie trzeba długo czekać na to by Clave o wszystkim się dowiedziało. Gdy to się stanie, Seamus zostanie uwięziony w Mieście Kości by Cisi Bracia mogli go badać i niemal pewnym jest, że nie przeżyje bądź uznają go za niebezpiecznego i Clave zadecyduje o pozbyciu się go.           
- Co będzie z Magnusem? Jeśli Clave się dowie, że to on go przemienił? - zapytał Simon.
- Clave automatycznie wyda na niego wyrok. Śmierć.
Po tych słowach z zebranych wyłonił się Alec. Wyciągnął z pasa na broń niewielki sztylet, po czym przyłożył go do wewnętrznej strony dłoni i wykonał szybkie cięcie. Nocny Łowca zacisnął mocno pięść, z której małymi kropelkami zaczęła spływać ciemnoczerwona ciecz.
Maryse wzięła od Magnusa Kielich i zbliżyła się do swojego syna.
- Przysięgam, Na Anioła milczeć w sprawie Seamusa, aż do odwołania. Tak mi dopomóż, mój Ojcze Razjelu, inaczej zamilknę na wieki - wyrecytował Alec, unosząc rękę nad Kielichem tak, aby krew spływająca po ręce Nefilim trafiła do czarki.
Zaraz po nim przed Maryse stanął Magnus. Posłał ciepły uśmiech swojemu chłopakowi biorąc od niego sztylet, po czym odwrócił się do Maryse i przecinając wewnętrzną stronę dłoni wyrecytował:
- Przysięgam, Na Asmodeusza milczeć w sprawie Seamusa, aż do odwołania. Tak mi dopomóż, mój Ojcze Asmodeuszu, inaczej zamilknę na wieki.
Gdy Magnus złożył przysięgę do pani Lightwood podeszła Catarina. Jako że nie znała imienia swojego nadnaturalnego rodzica, złożyła przysięgę na Moc Piekielną, prosząc o opatrzność Asmodeusza - tak jak Magnus. Zaraz za Catariną swoją przysięgę złożył Dorian i Ingrid.
Następni w kolejce byli Jocelyn i Luke, który składał przysięgę taką jak Nefilim z racji tego, że kiedyś był Nocnym Łowcą a jak wiadomo krew Dzieci Anioła zawsze dominuje. Po państwie Graymark swoją przysięgę złożył trener Cartwright, Jace, Clary oraz Isabelle.
- Maiu? Lily? Teraz wasza kolej.
Wampirzyca podeszła do szefowej Instytutu. Wzięła od Isabelle sztylet i wykonując niewielkie cięcie na wewnętrznej stronie dłoni wypowiedziała słowa swojej przysięgi;
- Ja, Lily Cheng, przywódczyni nowojorskiego Klanu Wampirów przysięgam milczeć w sprawie Seamusa, aż do odwołania, inaczej w proch się obrócę.
Kiedy wampirzyca cofnęła rękę, obok niej stała już Maia, trzymająca sztylet Aleca w prawej ręce a z zaciśniętej pięści lewej ręki spływała krew.
- Ja, Maia Roberts, przywódczyni nowojorskiego Stada Wilkołaków przysięgam milczeć w sprawie Seamusa, aż do odwołania, inaczej zamilknę na wieki.
- Estell, Rebecca i Simon również muszą złożyć przysięgę - oznajmiła Maryse.
- Jak to? - zdziwiła się Isabelle.
- Super!  - krzyknął Simon.
- Czy to bezpieczne? Dla Przyziemnych? - zapytał Jace.
- Jak najbardziej, blondasku. Racz zauważyć, że na Kielichu jest również symbol reprezentujący ich rasę - oznajmił Magnus.
- Pani Lightwood - jako pierwsza podeszła Estell - Ja złożę przysięgę, tyle że nie wiem jak miałaby brzmieć jej treść.
- Będziecie powtarzać za mną. Jesteś gotowa?
Dziewczyna skinęła głową i wzięła do ręki sztylet. Sprawność i szybkość z jaką Estell zrobiła nacięcie na swojej dłoni zdziwiła wszystkich a szczególnie Maryse. Twarz tej delikatnej dziewczyny nawet nie wykrzywiła się podczas wykonywanej czynności.
Przez chwilę kobieta próbowała ułożyć w głowie słowa przysięgi odpowiedniej dla Przyziemnych.
- Ja Estell Brown przysięgam...
- Ja Estell Brown przysięgam...
- ...milczeć w sprawie Seamusa, aż do odwołania.
- ...milczeć w sprawie Seamusa, aż do odwołania.
- Tak mi dopomóż Ojcze Nefilim, inaczej zamilknę na wieki.
- Tak mi dopomóż Ojcze Nefilim, inaczej zamilknę na wieki - zakończyła Estell.
Kiedy Simon podszedł do Maryse by złożyć swoją przysięgę Silas ukradkiem spojrzał na Becky, która stała nieco z tyłu i obejmując się rękami patrzyła z szeroko otwartymi oczami na swojego brata. Zanim zdążył pomyśleć już stał obok dziewczyny a jego dłoń - sam nie wiedział kiedy - znalazła się na jej ramieniu. Kiedy spojrzała na niego, Cartwright dostrzegł w jej oczach strach.
- Na prawdę się boisz? - zapytał.
- Dziwisz się? Wczoraj nie wiedziałam o istnieniu tego świata, dziś jestem w jego centrum. A co będzie jutro, Silasie? - Rebecca przymknęła na chwilę oczy jakby próbowała powstrzymać łzy, po czym odwróciła wzrok w stronę brata, pozostawiając dłoń trenera na swoim lewym ramieniu.
Silas kątem oka zerknął na Simona, którego przysięga przedłużyła się przez jego ekscytację. Najpierw wypadł mu z ręki sztylet, a później wypowiadając słowa przysięgi jąkał się niemiłosiernie.
Druga ręka trenera powędrowała w stronę wolnego ramienia dziewczyny - Silas delikatnie odwrócił ją w swoją stronę i nadal trzymając dłonie na ramionach Przyziemnej spojrzał jej głęboko w oczy.
- Nie mogę powiedzieć co przyniesie jutro. Życie w tym świecie jest pełne niespodzianek i uwierz mi, że nie zawsze są one przyjemne. Teraz jesteś jego częścią i dlatego chciałbym Ci dać jedną radę. Nie okazuj strachu. Powtarzaj sobie: "Jestem odważna! Nie boję się! Dam radę!", nawet jeśli boisz się jak cholera. Każdy, nawet Nefilim czuje strach. Nie ważne przed czym - ważne, że się boi.
- Ty też, Silasie? - zapytała brunetka - Ty też się czegoś boisz?
- Oczywiście, że tak. I uwierz mi lub nie - jesteś jedną z nielicznych, najbardziej odważnych Przyziemnych jakich znam.
- Tak jasne...
- Po zatruciu przez demona potrafiłaś przemierzyć spory kawałek drogi, ledwie żywa by ostrzec bliskich. To jest prawdziwa odwaga.
- Może i masz rację.
- Morze zostawmy dla rybaków a Ty weź głęboki wdech i do boju. No... Chyba, że chcesz mi powiedzieć, że boisz się maleńkiego sztyletu... - Silas spojrzał na nią z ukosa... i uśmiechnął się.
- Tak myślisz? No to patrz! - dziewczyna odwzajemniła uśmiech i ruszyła w kierunku szefowej Instytutu.

Maryse złożyła przysięgę jako ostatnia. Czarny Kielich zapełniony był do połowy krwią kiedy kobieta oddawała go Magnusowi. Czarownik uniósł nad naczyniem wolną rękę i zaczął wypowiadać zaklęcie. Nad kielichem zaczął unosić się dym.
- Co on teraz robi? - zapytała Rebecca, która po złożeniu przysięgi wróciła do Silasa.
- Zaklęcie Magnusa złączy naszą krew. Jeśli któreś z nas złamie przysięgę - umrze.
- Tak po prostu? Będę sobie stała i nagle stanie mi serce?
- Albo zmienisz się w proch, jeśli jesteś wampirem.
- A ten Kielich nie bez powodu jest czarny, prawda? - dopytywała się dziewczyna - Skoro już wiem o Świecie Cieni to chce wiedzieć jak najwięcej.
- Czarny Kielich Przysięgi Krwi - bo taką ma nazwę - jest przedmiotem jedynym w swoim rodzaju. Może połączyć przysięgą - przypieczętowaną krwią wszystkie rasy. Clave nie byłoby zadowolone, że najbardziej pożądany przez nich przedmiot znajduje się w rękach Magnusa. Tym bardziej, że właśnie go użyliśmy bez ich wiedzy - odpowiedział Silas.
- Clave nie wie, że Magnus ma ten Kielich?! Więc zrobiliśmy coś nielegalnego?!
- Tylko Robert Lightwood, Inkwizytor wie. Poza tym - czyż tu, w nowojorskim Instytucie po raz pierwszy robi się coś nielegalnego? Dzięki temu, że obecne tu dzieciaki - wliczając w to Simona - złamały kilka zasad, nasz świat wciąż istnieje. Nie mówię tu tylko o Świecie Cieni. Mam na myśli cały świat.
Rebecca nie pytała już o nic więcej. Na razie musi przetrawić te wszystkie nowe informacje zanim dostanie ich kolejną dawkę. Przeczucie podpowiadało jej, że jest tego całkiem sporo.
Gdy głos czarownika ucichł, Rebecca zobaczyła jak Magnus wkłada rękę do Kielicha i wyciąga z niego... Kamień. Zupełnie taki sam jak ten, który Nocni Łowcy nazywają Magicznym Światłem. Jedyną różnicą był kolor. Kamień, który trzymał Bane był krwistoczerwony.
- Clary, skarbeńku! Mogę Cię poprosić o pomoc? - zapytał Magnus, nie spuszczając wzroku z przedmiotu, trzymanego w ręce.
Rudowłosa uwolniła się z objęć Jace'a i ruszyła w stronę czarownika.
Nikt nie musiał jej mówić o co chodzi Magnusowi. Wiedziała doskonale na czym ma polegać jej pomoc. Nowa runa, która pojawiła się w jej głowie, była tak wyraźna jak obraz czarownika, stojącego przed nią. Kiedy znalazła się wystarczająco blisko, wyciągnęła swoją stelę, Bane podał jej Kamień i Łowczyni zaczęła rysować na nim runę. 
- Dlaczego Clary rysuje runę, a nie inny Nefilim? - zaciekawiła się Rebecca.
- Clarissa potrafi tworzyć nowe runy, których nie ma w Szarej Księdze - oznajmił trener.
- Więc nigdy wcześniej nie składano takiej przysięgi? Chodzi mi o to czy...
- Czy nigdy nie składano przysięgi z takiej mieszanki ras, tak? - dokończył za nią mężczyzna.
Dziewczyna oderwała wzrok od przedstawienia i spojrzała na niego. Był na prawdę przystojny. Gdyby poznali się w normalnym świecie... Gdyby nie był Nefilim...
Szybko jednak odsunęła od siebie myśli dotyczące Silasa. Na anioła Razjela! Przecież ona była mężatką! I na dodatek Przyziemną!
- Właśnie.
- Otóż zdarzyło się kilka razy, że Nocni Łowcy składali Przysięgę Krwi razem z jedną z ras Podziemnych. W Szarej Księdze zamieszczono runę, która pozwala ją przypieczętować. Jednakże w tym przypadku mamy Podziemnego każdego rodzaju a w dodatku Przyziemnych. Tego jeszcze nie było.
- Och, czyli Clary stworzyła teraz nową runę?
- W rzeczy samej.
Rebecca odwróciła wzrok. Nie mogła dłużej patrzeć na tego Nocnego Łowcę.
             
Maryse wzięła do ręki Kamień. Wydawało jej się, że waży on tyle ile seraficki miecz.
- Możemy rozmawiać o Hybrydzie tylko między sobą - powiedziała stanowczo - Jeśli ktokolwiek wyjawi nasz sekret - pożegna się z życiem. Mam nadzieję, że to jest dla wszystkich jasne. Dla tych, którzy nie wiedzą - słowa "do odwołania" znaczą to samo co "do momentu zniszczenia Kamienia".
Zaznaczam, że może on zostać zniszczony tylko przez swoich stwórców, którymi są Magnus i Clarissa.
- Co jeśli Magnusowi lub Clary coś by się stało? Pytam tak czysto teoretycznie - odezwał się Simon.
- Wówczas przysięga będzie zobowiązywać nas aż do śmierci.

******

- Nudzą mnie już te podchody.
- Nie tylko Ciebie. Rhaal to bezużyteczny śmieć! Zastanawiam się dlaczego jeszcze nie zrobiłem z niego podnóżka do fotela!
Demon stał przy oknie i patrzył w dal. Na jego twarzy pojawił się straszliwy grymas, który przerażał nawet Lilith. Wiedziała, że jego wargi co chwilę zaciskają się w wąską kreskę, pomimo tego, że stał tyłem do niej.
Podniosła się z wielkiego, małżeńskiego łoża i ruszyła w jego kierunku.
- Już dawno powinieneś się go pozbyć - mówiąc to, wtuliła się w jego plecy - Jego taktyka wojenna jest tak użyteczna jak on sam.
- Nie, Lilith. Z jego taktyką jest wszystko w porządku.
Otchłań odwrócił się i spojrzał na kobietę, wciąż oplatającą go rękami w pasie.
- Pomysł z sprowadzeniem dzieci Behemota był genialny! Następnie propozycja, by wybić Nocnych Łowców i resztę bandy jedno po drugim - bezbłędnie! Powiedz mi teraz, najdroższa - co zawiodło? Co, na Moc Piekielną sprawiło, że te śmieci pokonały tak wspaniałe demony, którymi są Levithy?! - krzyknął.
- Nie doceniasz swoich przeciwników, najdroższy. Pozwól, że przypomnę Ci, iż to właśnie oni pokonali mojego najukochańszego syna Sebastiana, za którym wciąż szczerze rozpaczam. Przeklęte dzieci Anioła! Najgorszy z nich jest Jonathan Herondale! Ten plugawy i zakłamany śmieć zdradził mojego syna!
- Najgorszą z nich jest córka Morgensterna - Clarissa. Gdyby nie ona, ten blondwłosy chłopiec nie zdradziłby Sebastiana - Otchłań otarł samotną łzę, która spływała po policzku Lilith - Zapłacą za Twoje łzy. Zapłacą za wszystko! Niech zaczną się modlić do tego swojego Anioła!
- Masz rację. Nie zastanawia Cię jednak w jaki sposób udało im się pokonać Levithy?
- Podczas ataku wyczułem Moc Asmodeusza, ale nie sądzę by sam Książe...
- Magnus Bane! - krzyknęła Lilith, a w jej oczach zapłonął gniew - Ciekawe czy tatuś wie, co wyczynia jego najwspanialszy syneczek!
- Nie licz na to. On nigdy nie interesował się swoimi dziećmi. Na Edom, przecież to Książe Piekieł, Lilith. Jego interesuje tylko i wyłącznie własny czubek nosa.
- Za co Asmodeusz Cię zdegradował? - wypaliła nagle demonica.
- Za zdradę. Planowałem zamach na Księcia Piekieł, by samemu zasiąść na tronie.
- Już nie długo będziesz kimś więcej, niż tylko Księciem Piekieł a Asmodeusz będzie się czołgał u Twoich stóp.
- Taaak. A Ty zasiądziesz u mojego boku, Lilith - powiedział Otchłań, przyciągając ją do siebie.
Złączył ich usta w gwałtownym i namiętnym pocałunku, popychając ją w stronę łóżka.
Ostatnie słowa, które usłyszała, zanim pogrążyła się w ekstazie brzmiały: "Nikt nam nie przeszkodzi. Ani rudowłosa. Ani Herondale. Nawet słynny Magnus Bane".

******

Po złożeniu Przysięgi Krwi, wszyscy mieszkańcy Instytutu rozeszli się do swoich pokoi a Maia i Lily wróciły do siebie. Jedynie Magnus, Dorian, Ingrid i Catarina zostali w Izbie Chorych, by obserwować Seamusa. Czarownik uznał, że największą czujność trzeba zachować przez następne dwie doby.
Cisza jaka zapanowała w Instytucie była wręcz niepokojąca.
Maryse leżała w łóżku, wpatrując się w sufit. Zmęczenie, które ogarniało ją kilka godzin temu nagle ulotniło się.
Kobieta zastanawiała się nad tym, co dziś zrobili - użyli Czarnego Kielicha.
Gdyby Clave się dowiedziało... Ale się nie dowie. Nie może się dowiedzieć.
Jako szefowa Instytutu powinna im wszystko zgłosić i wydać Hybrydę, ale jak zaufać komuś, kto już raz zawiódł a w dodatku naraził życie Twojej rodziny? Pewne sprawy muszą pozostać dla Clave tajemnicą.
Z zamyślenie wyrwała ją kartka, która nagle zawisła w powietrzu.
Ognista Wiadomość.
Maryse podniosła się, chwyciła kartkę i zaczęła czytać.

Piszę do Ciebie nieoficjalną wiadomość. Clave zostało poinformowane, że demony zraniły jednego z wilkołaków z nowojorskiego Stada. Chcą dowiedzieć się, co z chłopakiem, ponieważ demony te są dla nich zagadką. Chodzą słuchy, że ciężko je pokonać. Jak więc wam się to udało? Wybacz Maryse, ale wiem, że wcześniejszy raport był skrócony i w dodatku nie pełny. Dlatego też, postanowiłem, że osobiście zjawie się w Instytucie. W razie problemów będziemy mogli coś wymyślić. Chociaż tyle mogę zrobić dla Ciebie i naszych dzieci, po tym wszystkim... Do zobacznia.


Robert

- Clave już węszy. Nie dobrze.
Kobieta położyła się do łóżka. 
Wszystkie myśli i problemy spłynęły na drugi tor. 
Teraz jej głowę wypełniało tylko jedno.

Robert.

******

Witam was kochani! Wróciłam! ;) 
Przepraszam za taką długą nieobecność ;/ 
W moim życiu trochę się namieszało i nie było jak pisać. Poza tym cierpiałam na brak pomysłów ;/ (tak to jest jak co innego siedzi Ci w głowie Xd)
Jak się podoba?
Chciałam podziękować mojej siostrzyczce kochanej - ROSALIE za wsparcie Facebook'owe i rozmowy nocą oraz inspirację i spojlery ;D
I love U <3
A wam kochani dziękuję za to, że czekaliście ;***
 

- Pretty Little Psycho <3 

sobota, 15 października 2016

Wielka prośba! ;)

Witam kochani!  
 
Zwracam się do was z pytaniem ;) 
Mamy tu jakichś fanów pana Pottera? ;)
Potrzebuję pomocy! 
Mam do napisania opowiadanie z HP ;) 
Ale zupełnie nie wiem jak się za to zabrać ;\ 
 
Mianowicie chodzi o to, że w opowiadaniu Harry budzi się i okazuje się,
że Hogwart to był tylko sen...
No dobra, pomyślicie, przecież jest pomysł.  Ale co dalej? 
W moim zamyśle na końcu opowiadania (to musi być taki one - shot)
Harry ma zobaczyć coś lub kogoś (albo coś mu się przydarzy) 
co jednak będzie oznaczało,że magiczny świat istnieje.
Co sądzicie? Lipa? A może dobry kierunek? Dajcie proszę znać! 
Jeśli nie możecie pomóc, a macie znajomych,
który by mogli coś doradzić - zapytajcie, proszę ;)
Z góry dziękuję i mooocno ściskam ;**
 
Rozdział pojawi się dziś lub jutro <3