niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 22

To czego młoda Łowczyni dowiedziała się po złożeniu Przysięgi Krwi, było bardziej tajemnicze i niebezpieczne, niż się tego spodziewała. Dziewczyna starała się wszystko poukładać w głowie lecz nie było to łatwe. Przepowiednia, Czarny Kielich Przysięgi Krwi, Levithy... No i Hybryda! Na Anioła! Słyszała legendy opowiadające o Podziemnych, będących wilkołakiem i wampirem w jednym ale nigdy nie spodziewała się, że zobaczy Hybrydę na własne oczy! Bo zobaczy, prawda?
- Teraz wiesz już wszystko - Maryse podsumowała swoją opowieść - Co o tym myślisz, Sophie?
Kobieta maszerowała po swoim gabinecie tam i z powrotem, co chwila zerkając na So; Clary siedziała spokojnie na sofie, natomiast Magnus rozsiadł się wygodnie w największym z foteli znajdujących się w pomieszczeniu - w fotelu szefowej Instytutu.
- Cóż... Hybrydy są legendą tak samo jak Levithy.
- All the legends are true! - powiedział Magnus, uśmiechając się i robiąc ręką w powietrzu wymyślny zawijas.
- Muszę się z tym zgodzić. Zastanawiam się jednak: co teraz? Chodzi mi o to, co zrobicie...
- ZrobiMY, biszkopciku. Teraz siedzisz w tym z nami - przerwał jej czarownik.
- Oczywiście. Już się poprawiam - uśmiechnęła się Łowczyni - Co zrobiMY, gdy Seamus się obudzi?
- Chłopak na pewno będzie w szoku. I choć to trudne zadanie dla nas wszystkich, musimy go oswoić z sytuacją - oznajmiła Maryse.
- Zabawne, że użyłaś słowa "oswoić" - wtrącił Bane.
- Magnusie, proszę - skarciła go pani Lightwood - To poważna sprawa. Gdy Seamus ochłonie i ogarnie to wszystko dam mu wybór.
- Wybór? - zdziwiła się Clary.
- Dokładnie. Sam wybierze gdzie chce mieszkać. Z wampirami czy z wilkołakami.
- Maryse nie zrozum mnie źle... Ale to czyste SZALEŃSTWO! - głos Magnusa był wyjątkowo nienaturalny.
- Zapewniam Cię, synu, że jestem całkowicie zdrowa na umyśle. Niemniej jednak każdy z nas wie, że wszystkie żywe istoty; istoty humanoidalne, zwierzęta a nawet Anioły i Demony mają wolną wolę by mogły wybierać między dobrem a złem.
- Hmm. Demony czyniące dobro to niemal wymarły gatunek. Odnosząc się jednak do Twojej barwnej wypowiedzi muszę stwierdzić, że bardzo podoba mi się określenie "istoty humanoidalne" - odparł czarownik.
- Daj spokój, Magnus. Kto jak kto, ale Ty wiesz to najlepiej. W końcu żyjesz tak wiele lat.
- Oczywiście, Maryse. Czy przemyślałaś jednak co się stanie z naszym chłopcem, gdy straci kontrole i dorwie go nasze wszechmocne Clave? Nie wspomnę już o swojej skromnej osobie.
- Musimy więc mu pomóc aby nie stracił kontroli - odpowiedziała Łowczyni.
- Tata nie ufa Clave - niespodziewanie odezwała się So - To znaczy nie do końca. Twierdzi, że niektóre sprawy lepiej przemilczeć i załatwić samemu.
- Twój ojciec jest bardzo mądrym człowiekiem! Chyba powinienem zaprosić go na szklaneczę czegoś mocniejszego! - zaśmiał się Magnus.
- Tylko proszę o tym nie wspominać przy mojej matce! Ona nie pochwała zachowania taty i tego czego uczy mnie i siostry. A nie daj Razjelu dostanie jeszcze zawału! - zmartwiła się So.
- Nikt nie dostanie żadnego zawału, skarbie - uspokoiła ją Maryse - Clary pokaz proszę Sophie resztę Instytutu. Mam jeszcze jedną sprawę do omówienia z Magnusem.
- Nie ma sprawy. Chodźmy, Sophie - rudowłosa ujęła dłoń Alderkey i obie wyszły z gabinetu.
Cisza, jaka nastała w gabinecie zaniepokoiła Magnusa. Czy było jeszcze coś o czym nie widział? 
- Wybacz mi, proszę - odezwał się pierwszy.
- Niby co mam Ci wybaczyć? Szczerość? To, że jesteś sobą? To jedne z Twoich najlepszych cech, Magnusie. Choć nie ukrywam, że czasami jesteś zbyt sarkastyczny w nieodpowiednich momentach.
Kobieta posłała czarownikowi uśmiech, który od razu został odwzajemniony.
- Na prawdę myślisz, że to zły pomysł? Pozwolić mu wybierać? - zapytała, siadając w fotelu na przeciwko. Na jej twarzy malowała się bezradność. Oczy Nocnej Łowczyni patrzyły na niego z niemą prośbą o pomoc, o radę.
- Nie wiem, Mary, nie wiem - westchnął, masując przy tym skronie - Jak już wspomniałaś żyję na tym świecie wiele lat ale nawet ja, nie jestem w stanie przewidzieć skutków Twojej decyzji. Czarownicy nie przepowiadają przyszłości, chociaż znam kilku "jasnowidzów" od siedmiu boleści. Prawda jest taka, że to co od nich usłyszysz okazuje się być odpowiedzią ogólną; bardzo okrojoną wersją przyszłości lub pojedynczymi frazami wyrwanymi z kontekstu zdania. Nie słyszysz konkretów typu "Za tydzień się zakochasz i zajdziesz w ciążę"... Słyszysz "Już niebawem pojawi się miłość Twojego życia, która zaowocuje". Nie znasz jednak daty i godziny. Poza tym wróżby nie zawsze spełniają się w konkretnych sytuacjach. Znałem kiedyś pewnego młodego Nefilim, który tuż przed swoją pierwszą wyprawą na demony udał się do czarownicy, by mu powróżyła. Powiedziała wtedy "Widzę ból i krew. Dużo krwi. Anielskiej" Chłopak tak się przestraszył, że jakimś cudem wymigał się od misji i został w Instytucie. Gdy jego koledzy wracali z polowania, ten ruszył im na powitanie by oszacować straty. I wiesz co się okazało? Kiedy schodził ze schodów potknął się i upadł tak niefortunnie, że złamał nogę a kość przebijała jego udo. Był ból? Był. Była krew? Była. Anielska? Anielska. Wszystko się zgadza. Sama widzisz jak to działa.    
- Więc mi nie pomożesz?
- Ależ oczywiście, że pomogę! Ale to Ty musisz podjąć decyzję. Ja będę Cię wspierał przy wszystkich skutkach pożądanych lub nie, daję słowo!
- Dziękuję, Magnusie.
- W porządku. To o tym chciałaś ze mną porozmawiać? 
- Mam pewne obawy co do wizyty wysłanników Clave. Robert przysięgę złoży. Ale kto z nim przybędzie?
Czarownik chciał odpowiedzieć lecz drzwi do gabinetu Maryse otworzyły się z hukiem i pojawił się w nich Jace.
- Seamus. Obudził się! - rzucił i jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
Maryse wraz z Magnusem ruszyli za nim. Jeszcze nie dotarli do Izby Chorych a już słychać było głośne  warczenie przeplatające się z krzykami. Estell stała z Catariną przed drzwiami, z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Essie nie martw się, pomogę mu. Wszyscy mu pomożemy ale nie wchodź tam dopóki Ci nie pozwolę, dobrze? - zapytał troskliwie Magnus. Dziewczyna przytaknęła.
- Maryse proszę, żebyś chwilowo została tu z Essie i Catariną. Gdybyś mogła wyślij Ognistą Wiadomość do Mai i Lily z prośbą o szybkie przybycie. Niech przyniesie ze sobą krew. Kto jest w środku, Cate?
- Silas, Luke, Alec, Dorian i Ingrid. Po obiedzie Jocelyn źle się czuła, więc dałam jej mieszankę ziół i zasnęła. Przypuszczam, że dalej śpi. Reszta zabrała Sophie na małe zwiedzanie Nowego Jorku, kiedy usłyszeli krzyki chłopca. Sam rozumiesz, nie chcemy jej przestraszyć.
Czarownik nie zdążył odpowiedzieć bo za drzwiami rozległy się kolejne wrzaski Seamusa.
- Wypuśćcie mnie! Rozumiecie?! Wypuśćcie! Kim jesteście?! Gdzie jest Estell?! Gdzie ONA jest?! Jeśli coś jej się stało...
- WARUJ PIESKU! - ryknął Magnus wchodząc do pomieszczenia z impetem.
Seamus stał w kącie przyjmując postawę obronną - był otoczony z każdej strony. Widząc przerażenie i dzikość w oczach chłopaka oraz jego kły, Magnus błyskawicznie machnął ręką - zamykając drzwi. Oczy hybrydy zwróciły się gwałtownie w stronę czarownika.
- Ma - Magnus? Magnusie pomóż mi! - zawył Mores, klękając na kolana - Gdzie moja Essie? Co się dzieje? Dlaczego czuję się tak dziwnie?
Bane zrobił kilka kroków w ich stronę.
- Ostrożnie! - ostrzegł go Alec - On nas nie pamięta! Tylko Estell... i Ciebie. Dlaczego? - zapytał, nie spuszczając wzroku z Seamusa.
- Kochał ją tak mocno, że zapamiętał ją jedyną. Mnie nie zapamiętał. Przypomniał sobie kim jestem w pierwszej kolejności, bo mnie ostatniego widział przed procesem Przemiany. Powoli przypomni sobie wszystko. Pozwól mi teraz...
- Uważaj, dobrze? - przerwał mu Nocny Łowca.
- Wiesz, że będę - odpowiedział czarownik, po czym całą swoją uwagę skupił na chłopcu.
Powoli zbliżał się do niego, uważając na każdy swój ruch. Najważniejsze, żeby Seamus się uspokoił.
- Seamus to ja, Magnus. Pamiętasz mnie, prawda? Chciałeś żebym Ci pomógł.
- Pomóż... Kim oni są? Czego chcą? Gdzie Essie? Dlaczego tak boli? - jęczał Mores. Z jego ust wystawały wampirze kły, natomiast oczy lśniły blaskiem zupełnie tak jak wtedy, gdy korzystał ze zmysłów wilkołaka.
- Musisz się uspokoić, a ból minie. Zaufaj mi. Postaraj się głęboko oddychać...
- Nie uspokajaj mnie! Chcę odpowiedzi, TERAZ! - rykną Seamus, sprawiając, że Bane cofnął się kilka kroków w tył a pozostali w mgnieniu oka znalieźli się tuż obok czarownika.
- Wszystko w porządku - mruknął do swoich towarzyszy Magnus i ponowni ruszył w stronę hybrydy.
Parabatai, Luke oraz rodzeństwo Wielkiego Czarownika Brooklynu niechętnie wróciło na swoje pozycje. 
- Umierałeś ale Cię uratowałem! Twoje serce przestało bić i dzięki mnie znów bije! Naraziłem swoje życie, żebyś mógł być tutaj razem z nami! Więc nie Ty tu będziesz stawiać warunki, jasne?! - wrzeszczał czarownik, a jego oczy lśniły złocistym blaskiem - Więc uspokój się wreszcie i pozwól sobie pomóc albo zapomnij o tym, że kiedykolwiek zobaczysz Estell i po prostu pozwól się zabić!
- Estell... Essie... Moja Essie... - szeptał Seamu. patrząc na czarownika nieobecnym wzrokiem.
Chłopak recytował imię swojej ukochanej jak mantrę. Jego oddech zwolnił, wampirze kły stopniowo zaczęły znikać a oczy znów miały ludzką barwę. Najwyraźniej jej imię go uspokajało.
- Właśnie tak. Estell na Ciebie czeka. Chciałbyś ją zobaczyć?
- Tak - wyszeptał Seamus ze łzami w oczach - Przepraszam. Ja nie wiem... Co się dzieje. To bolało tak bardzo... Ale teraz trochę ulżyło.
- Już dobrze. Pomożemy Ci.
- Dlaczego Alec do mnie celuje? - zapytał nagle Mores przenosząc wzrok na pozostałych.
- Poznajesz mnie? - Alec opuścił nieco łuk, ale wciąż był czujny.
- A dlaczego nie? Jace'owi też coś zrobiłem? - Seamus przeniósł wzrok na blondyna - Luke? Tobie też?
- Przypomina sobie, to dobrze - zabrał głos Dorian - Myślę, że Estell powinna tu przyjść.
- Czy ja zrobiłem komuś z was coś złego? Jeśli tak to przepraszam ale niewiele pamiętam - wtrącił Mores.
- Nie zrobiłeś nic złego, stary. Wręcz przeciwnie. Uratowałeś Essie - Jace opuścił miecz i usiadł na jednym z łóżek.
- Pamiętasz coś w ogóle? - zaciekawił się Luke.
- Byłem z Estell w parku. Demony. Walka. Wilkołaki, wampiry, Nefilim. Jesteście czarownikami? - zwrócił się do Doriana i Ingrid - Wydaje mi się, że widziałem czerwone i granatowe snopy światła a magia Magnusa jest niebieska.
- Mądry jest - zaśmiał się Shade - Tak jesteśmy rodzeństwem Magnusa ale nie czas na zapoznania. Wrócimy do tego później. Bracie powiedz mu wreszcie.
- Co ma mi powiedzieć?
W Izbie Chorych zrobiło się duszno. Magnus przełknął głośno ślinę i trzymając mocno dłoń Aleca wypowiedział słowa, których wolałby nigdy nie wypowiadać.
- Jesteś Hybrydą. Pół - wilkołakiem, pół - wampirem. Przemiana była zapłatą za Twoje życie.  
- Kim jestem? Żartujesz, prawda?!
- Chciałbym. Niestety to prawda. Musisz nauczyć się kontrolować obie strony swojej natury. Z wilkołakiem nie będzie problemu za to wampir w Twoim ciele może utrudniać życie - wyjaśnił Bane.
- Czy ja będę musiał pić... No wiesz...
- Krew? Tak. Ale raz na jakiś czas - oznajmiła Ingrid - Jeśli się dobrze ustawisz może to być dwa razy na pół roku.
- Nie jest tak źle. Chyba - mruknął - Ale zaraz! Magnus, przecież tworzenie Hybryd jest zabronione! Jeśli Clave...
- Dlatego musisz się kontrolować, żeby Clave się nie dowiedziało - powiedział Alec.
- W przeciwnym razie umrzesz a ja z Tobą! - dodał Bane.
- Ja nie wiem co powiedzieć, Magnus. Dziękuję to za mało.
- Po prostu skup się na nauce kontroli swojej dodatkowej osobowości. Pójdę teraz po Estell. Na pewno będzie chciała Cię zobaczyć. Przyjdzie też Maia i Lily z krwią dla Ciebie. Niestety na początku musisz to przełknąć.
- Dam radę.
- Ja myślę - rzucił czarownik po czym udał się w stronę drzwi.
Po drugiej stronie na Magnusa czekała Cate z Estell i Maryse oraz Lily i Maia.
- I co z nim? - wypaliła Estell.     
- Całkiem nieźle to przyjął, choć na początku było niezbyt ciekawie. Uspokoił się gdy wspomniałem o Tobie. Teraz możecie do niego pójść. Zanim jednak podejdziesz do Seamusa niech Lily da mu krew. Po wizycie niech chłopak zostanie w Izbie Chorych, na dwie doby. Później może dostać pokój. Jak na razie musi być pod całodobową obserwacją. Jeśli nam pomożesz Essie, to może się udać.
- Oczywiście, że pomogę! Dziękuję! Dziękuję na Anioła! Magnusie jesteś Aniołem! - szlochała Estell.
- Biorąc pod uwagę fakt, iż tatuś jest Upadłym... Mógłbym się zgodzić z tym stwierdzeniem, biszkopciku. A teraz idźcie już. Ja pójdę do siebie - uśmiechnął się słabo po czym ruszył do pokoju.
Gdy dotarł na miejsce i zamknął za sobą drzwi, rzucił się na łóżko, ukrywając twarz w poduszce. Był zmęczony wszystkim. I zdecydowanie spędzał za mało czasu z Alexandrem.
Jak na zawołanie drzwi do pokoju delikatnie skrzypnęły a chwilę później czarownik poczuł, że materac delikatnie się ugina. Poczuł na swoich plecach tak dobrze znaną mu dłoń, która zaczęła zataczać delikatne kręgi wokół jego łopatek.
- W porządku? - głos Aleca był muzyką dla uszu czarownika.
- Chyba tak. To może się udać, Alec - powiedział, odwracając się do ukochanego.
- Jasne, że się uda. Wszystko się ułoży, zobaczysz. A kiedy to się skończy pojedziemy na wakacje, dobrze?
- Świetny pomysł. Ale na razie mam do Ciebie małą, maleńką prośbę.
- Mianowicie? - Lightwood uniósł brew.
- Połóż się tu ze mną na chwileczkę. Pozwól mi zapomnieć o tym koszmarze i po prostu tu bądź.
Alec zdjął buty, ułożył się obok Magnusa w łóżku i delikatnie objął go ramieniem, pozwalając się wtulić czarownikowi w swoją klatkę piersiową.
- Kocham Cię, Alec - wyszeptał Bane.
- I ja Cię kocham - odpowiedział Nocny Łowca, całując w czoło ukochanego, który zasnął jak dziecko.

******

Gdy wraca do domu pierwsze co robi to idzie do biblioteki, gdzie zasiada w swoim ulubionym, masywnym fotelu. Tam może wziąć głęboki wdech i odpocząć. Nawet demony mają pełne ręce roboty.
Tym razem na prawdę miał do ogarnięcia niezły bałagan. Ale to co dopiero miało nadejść...
Jest jeszcze czas. Gdy przyjdzie pora na interwencję będzie wiedział. Teraz odpocznie w swojej ukochanej bibliotece.  
Pomimo, że jest demonem lubi czytać, kocha sztukę i dobrą muzykę oraz jak większość sytuowanych demonów przepych, bogactwo i zakłady.            
Wziął do ręki książkę i zaczął czytać, lecz nie mógł się w ogóle skupić na tekście.
Co jeśli źle wszystko obliczył? Jeśli będzie przekonany, że ma czas a tak na prawdę mu go zabraknie?
Nie.
Nie mógł się pomylić.
Sięgnął po szklankę, którą wypełnił do połowy bursztynowym płynem i ponownie zatopił się w lekturze.

******

Witajcie kochani! Wróciłam ! Wybaczcie mi, że taka duża przerwa między rozdziałami ;/ 
Rozdział może krótki ale za to już pisze się kolejny!
Jak wam się podoba?
Chciałam, żeby był dłuższy no ale ze względu na to, że poświęciłam rozdział hybrydzie, musiałam zmienić plany i z jednego rozdziału zrobić dwa.
Dziękuję tym wszystkim, którzy czekali :* <3

- Wasza Ashley ;3

Ps. Uzupełniałam słowniczek ;D
Pss. W kolejnym rozdziale będziemy mieć rozmowę Maryse i Roberta oraz usłyszymy ciekawą historię ;)