Zakupy z Isabelle i Magnusem nie były tak bardzo męczące, jak przypuszczała Clary. Chodzili po sklepach, żartowali i śmiali się jak zwyczajni nastolatkowie.
Izzy kupiła sobie piękny, czarno-srebrny gorset i czerwone szpilki od Prady, a Magnus wybrał dla siebie czarny, elegancki garnitur.
- Czy to Gucci? - zapytała Isabelle patrząc na zakup czarownika.
- Jasne, że Gucci, słonko. Widzę, że zdecydowałaś się jednak kupić buty - powiedział wskazując na reklamówkę - Szpilki?
- Jak Ty mnie dobrze znasz - uśmiechnęła się Nocna Łowczyni - A Ty Clary, co tam masz?
- Eee... Kupiłam zielone rurki - mruknęła w odpowiedzi.
- A ta skórzana kurteczka, którą Ci pokazałam? Miałaś ją kupić! - Izzy spojrzała na nią surowo - Proszę bardzo, wracamy do tego sklepu. Bez gadania!
Chwilę później, pomimo protestów Clary stała się właścicielką kurtki.
Po zakupach weszli do restauracji Fresco & Cimmino, ponieważ Magnus domagał się kawy. Nocnym Łowczyniom spodobał się ten pomysł. Popijając gorący napój czarownik opowiedział im historię powstania galerii, w której się znajdowali.
- Więc nazwa " Galeria Vittorio Emanuele II" została nadana na cześć pierwszego króla zjednoczonych Włoch? - zapytała zaciekawiona Isabelle.
- Yhym - mruknął w odpowiedzi Magnus.
- Faaajnie... "Galeria Isabelle Lightwood". Co o tym sądzisz Clary? - Izzy spojrzała na przyjaciółkę.
- Pomarzyć każdy może - uśmiechnęła się rudowłosa.
- I TY przeciwko mnie?
- Posłuchaj Izz. Nawet największa i najpiękniejsza galeria nie jest godna, aby nazwać ją Twoim imieniem - powiedziała Clary chcąc udobruchać przyjaciółkę.
Czarnowłosa przyłożyła wskazujący palec do głowy, udając, że się nad czymś zastanawia.
- Wybaczam - rzuciła w stronę Clary puszczając jej oczko - Kupiłaś coś Jace'owi? - zmieniła temat.
- Miałam taki zamiar, ale nie wiem co by to miało być - odparła rudowłosa.
- No właśnie! Ja też zastanawiałam się, co kupić Simonowi, bo w końcu nie codziennie robi się zakupy w takim miejscu.
- Teoretycznie ja mogę robić codziennie zakupy w "takim" miejscu - przerwał im Magnus - Jeśli chodzi o mnie, to kupiłem Alexandrowi koszulę.
- Dlaczego akurat koszulę? - zapytała Izzy.
- No cóż, zobaczyłem ją na wystawie i wyobraziłem sobie jak cudownie wyglądałby w niej Twój brat, a później jak ją ściąga... i kupiłem - wyjaśnił czarownik.
Isabelle przewróciła oczami i uśmiechnęła się szeroko.
- Kupię Simonowi łańcuszek z moim imieniem - poinformowała swoich towarzyszy - Chciałabym, żeby taki miał.
- Więc tylko ja nadal się zastanawiam... - Clary urwała nagle, a jej spojrzenie napotkało żółto - zielone oczy Magnusa, wpatrujące się w nią.
- O co chodzi? - zapytała Isabelle patrząc na ich zachowanie.
- Już wiem co dam Jace'owi - Clary zwróciła się do przyjaciółki - Więc chodźmy po Twój łańcuszek i po mój prezent, bo jeszcze sporo pracy przede mną - rzuciła i już jej nie było.
- Coś Ty jej zrobił Magnus? - szepnęła Izzy uśmiechając się do czarownika.
- Zainspirowałem ją. Mówiąc skromnie zdarza mi się to bardzo często - wyjaśnił - Lepiej się pośpieszmy, bo zaraz ją zgubimy. Poza tym mam zamiar spotkać się jeszcze dzisiaj z pewnym przystojniakiem.
******
Alec postanowił pójść razem z Jace'em do Instytutu, ponieważ Magnus jeszcze nie wrócił, a Nocny Łowca nie chciał czekać na czarownika w samotności. Natomiast Simon wrócił do domu, bo przyjechała w odwiedziny jego siostra - Rebecca.
W Instytucie Jace oznajmił, że ma zamiar wziąć prysznic.
- Spotkamy się w bibliotece? - zapytał Alec, nie wiedząc gdzie ma na niego zaczekać. Mieszkał teraz z Magnusem. W prawdzie zostawił kilka rzeczy w Instytucie i miał zamiar po nie wrócić, ale jakoś zawsze musiało wydarzyć się coś, co sprawiło, że o tym zapomniał. Na pewno zostały już zabrane z jego dawnego pokoju. Teraz jest on pustym pokojem, w którym będą nocować przyjezdni Nocni Łowcy.
- W bibliotece? Po co? Za 30 minut. W Twoim pokoju - powiedział Herondale.
- Jak to w "moim pokoju" ?
Jace spojrzał na swojego parabatai.
- Wciąż masz tu pokój, Alec. Nawet, jeśli mieszkasz teraz z Magnusem.
- Ja... nie wiedziałem - mruknął Nocny Łowca.
- Nie pozwoliłem nikomu tam wchodzić, bo ... bo to był, jest i zawsze będzie Twój pokój - Jace spojrzał na przyrodniego brata dając mu do zrozumienia, że nie odpowie na żadne pytania.
- W takim razie ja też wezmę prysznic - uśmiechnął się Lightwood.
Idąc dobrze znanym mu korytarzem Instytutu zastanawiał się nad słowami przyrodniego brata. "Nie pozwoliłem nikomu tam wchodzić". Co tak właściwie Jace miał na myśli? Jeśli nikt tam nie wchodził, w jakim stanie jest ten pokój? Już za chwilę miał się tego dowiedzieć. Stanął przed drzwiami, wziął głęboki wdech i wszedł do środka.
Okazało się, że ktoś jednak tam przychodził, ponieważ nigdzie nie było kurzu. Może po prostu ktoś tylko stara się utrzymać w pomieszczeniu czystość? Rzeczy, które zostawił, leżały na swoim miejscu. Zdziwił się jednak na widok niepościelonego łóżka i niebieskich kapci obok fotela.
- To Jace. Czasami tu śpi.
Nocny Łowca odwrócił się i zobaczył stojącą w drzwiach Isabelle.
- Ja też tu przychodzę - powiedziała wskazując ręką na niebieskie kapcie.
- Dlaczego? - zapytał.
- Zrozum to braciszku... Cieszymy się, że jesteś szczęśliwy. A jeszcze bardziej z tego, że to właśnie Magnus daje Ci to szczęście - powiedziała Isabelle siadając w fotelu - Tak między nami to wręcz uwielbiam Magnusa i wiele mu zawdzięczam. Jace też go lubi, ale trochę mniej entuzjastycznie, ponieważ Twój chłopak jako jeden z niewielu nie uważa go za ósmy cud świata.
Alec uśmiechnął się do siostry, ale milczał dając jej do zrozumienia, żeby mówiła dalej.
- Być może Jace i ja kiedyś też wyprowadzimy się z Instytutu.
- Izzy... O co chodzi? - Alec przyglądał się siostrze, ale jej twarz była bez jakichkolwiek emocji.
- Tęsknimy za Tobą - wyszeptała i gdy spojrzała na brata po jej policzku spłynęła łza.
Alec był zaskoczony wyznaniem siostry. Też za nimi tęsknił. Ale przecież nie wyprowadził się na drugi koniec świata. Przychodził do Instytutu na treningi, albo wtedy gdy nie było Magnusa. Zdarzało się też często, że czarownik miał dużo pracy i sam proponował Nocnemu Łowcy wizytę w Instytucie.
Isabelle wpatrywała się w brata jakby oczekiwała na jego odpowiedź.
- Izzy - jego głos był pełen ciepła - Moja przeprowadzka do Magnusa nic nie zmienia, przecież wiesz. Widujemy się bardzo często, trenujemy razem... Poza tym z Instytutu jest nie daleko do naszego mieszkania, więc zawsze możecie przyjść, a nawet zostać na noc.
- Wiem Alec, Ty również możesz tu nocować, nawet z Magnusem - Izzy mrugnęła do niego - Choć sądząc po Twojej minie pewnie nie wiedziałeś, że nadal masz tu pokój.
- Masz racje... Nie wiedziałem - uśmiechnął się.
Isabelle rozsiadła się wygodniej w fotelu.
- Chciałam tylko, żebyś wiedział. A skoro już Ci o tym powiedziałam, to idź pod prysznic, bo za chwilę zjawi się tu Jace - oznajmiła bratu.
- Okeeey. A gdzie Clary? - zapytał idąc w stronę łazienki.
- Dziś na noc zostaje u mamy i Luke'a. Porozmawiamy za chwilę jak wrócisz - powiedziała wskazując palcem drzwi do łazienki.
******
- Mamo? Luke? - zawołała Clary zamykając za sobą drzwi wejściowe.
- Kuchnia! - odpowiedział jej męski głos, więc dziewczyna ruszyła w stronę pomieszczenia, z którego wydobywał się wspaniały, jabłkowy zapach.
Jej rodzice siedzieli przy stole, na którym leżały jakieś dokumenty.
- Cześć Clary! - przywitał się Luke, zbierając ze stołu papiery - Co słychać? Słyszałem, że byłaś na zakupach.
- Zakupy? - Jocelyn wyglądała na rozbawioną - Ty nie cierpisz zakupów.
Clary schyliła się, całując matkę w policzek.
- Isabelle miała zły dzień, no i poprosiła, żebym z nią poszła.
- A jaką rolę odgrywa tu Magnus? - Luke podszedł do Clary uśmiechając się i chwilę później dziewczyna zniknęła w jego objęciach.
- Skąd wiesz, że byliśmy na zakupach z Magnusem? - zapytała.
- Odpowiadasz pytaniem na pytanie? - zaśmiał się wilkołak - Po powrocie miałem zamiar odwiedzić Magnusa i zapytać o dokumenty, które miał przetłumaczyć. Spotkałem pod jego mieszkaniem Jace'a, Aleca i Simona.
- Tak przypuszczałam - powiedziała siadając na jednym z krzeseł - Mamo chciałam zapytać, czy mogę tu dziś przenocować - dodała.
- Oczywiście, że możesz. Nie musisz o to pytać Clary - Jocelyn położyła rękę na jej ramieniu - Stało się coś? Chodzi o Jace'a? - zapytała troskliwie.
- Nie, wszystko w porządku.
- Dobrze. Lepiej powiedz, gdzie byliście i co kupiłaś - powiedziała jej matka wskazując torbę z zakupami.
- Luke pytał jaką rolę odgrywa w tej sprawie Magnus - zaczęła - Isabelle go zaprosiła więc zaoferował, że zabierze nas w jedno z jego ulubionych miejsc.
- Mamy się bać? - zapytała Jocelyn.
- Nie ma takiej potrzeby. Byliśmy w... Mediolanie!
Clary opowiedziała rodzicom o pobycie w galerii, pokazała nowe spodnie i skórzaną kurtkę, w której według Luke'a wygląda jak jej matka. Nawet i bez kurtki Clary przypominała Jocelyn, kiedy była młoda. Kiedy skończyła opowiadać, poczuła ssanie w żołądku.
- Co tu tak pięknie pachnie? - zapytała.
- Szarlotka Twojej mamy - wyznała Jocelyn z dumą - Ale to na jutrzejszy piknik.
- Szkodaaa - Clary zrobiła smutną minę, co spowodowało wybuch śmiechu jej rodziców.
- Chodź, przygotujemy coś do jedzenia - powiedział Luke podając jej rękę.
******
Gdy Alec wrócił z łazienki, Isabelle siedziała w fotelu przeglądając jaką gazetę, a na jego łóżku leżał Jace.
- No nareszcie! Już myślałem, że się utopiłeś.
- Chciałbyś.
- W sumie to...
- Jace! - krzyknęła Isabelle.
- Nie krzycz po mnie. Nawet nie dałaś mi dokończyć.
- I całe szczęście - wtrącił się Alec.
- Dobra, dobra dwóch na jednego to nie fair - powiedział Jace wstając z łóżka - Skoro nasza siostrzyczka już tu jest, to znaczy, że...
-... że Clary zostaje na noc u rodziców? - przerwała mu Izzy.
- Wiem o tym, że śpi u rodziców, bo jest coś takiego jak wiadomość SMS - Jace spojrzał na siostrę - Chciałem powiedzieć, że możemy iść coś zjeść. Razem. Teraz.
- Może zjemy w Instytucie? Tu. W pokoju.
Nocni Łowcy wymienili spojrzenia i zgodzili się na propozycję Isabelle.
Alec sięgnął po telefon i zobaczył wysłaną godzinę temu wiadomość od Magnusa, w której czarownik informował go o powrocie i o umówionym spotkaniu, oraz przepraszał, że spotkają się dopiero wieczorem. Wystukał w odpowiedzi, że czeka w Instytucie i przyjmuje przeprosiny.
Nagle drzwi do jego pokoju otworzyły się.
- Tak myślałam, że was tu znajdę. Witajcie, dzieci.
- Matko - powiedziała Isabelle wstając z fotela - Nie spodziewaliśmy się Twojego przyjazdu.
Maryse przywitała się z nimi, wyjaśniając, że przyjechała załatwić kilka spraw.
- Poza tym dostałam zaproszenie na jutrzejszy piknik - uśmiechnęła się - Właśnie wróciłam ze spotkania. Mam nadzieję, że zjecie kolację ze mną i z naszym gościem?
Młodzi Nocni Łowcy wymienili spojrzenia. Kogo ich matka przyprowadziła do Instytutu?
Kiedy kobieta odwróciła się i wyszła z pokoju ruszyli za nią. Nie zmierzali jednak w stronę jadalni. Alec chciał coś powiedzieć, gdy nagle drzwi Biblioteki otworzyły się i pojawił się w nich Magnus.
- Jesteśmy już w komplecie, więc zapraszam do jadalni - powiedziała Maryse i ruszyła przed siebie, rozmawiając z Jace'em na temat jutrzejszego pikniku. Isabelle widząc uśmiech na twarzy czarownika, który wpatrywał się w jej brata, przewróciła oczami.
- Dziesięć minut! - powiedziała i już jej nie było.
Alec oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na piersi.
- Mediolan? - rzucił w stronę czarownika.
- Alexandrze, Twoja siostra miała naprawdę parszywy humor - Magnus podszedł do niego i pocałował delikatnie - A jak Tobie minął dzień?
- Nie było tak źle. Wiedziałeś, że moja matka przyjeżdża z Idrisu?
- Wysłałem jej zaproszenie na piknik, ale spodziewałem się jej najwcześniej jutro.
Prawdopodobnie zjawiłaby się rano, gdyby nie to... - urwał Magnus - Chodźmy do jadalni, co?
- Magnus... - westchnął Alec - Czy Ty właśnie masz zamiar coś przede mną ukryć?
Czarownik przyciągnął go do siebie, objął w pasie i spojrzał mu prosto w oczy.
- Nie, Alexandrze. Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć, ale nie powiem nic dopóki nie pójdziemy do jadalni - odpowiedział i Alec poczuł tak dobrze mu znane usta Magnusa przyciskające się do jego ust. Pocałunek trwał dłużej niż się spodziewał, ponieważ Nocny Łowca wcale nie chciał go przerywać, tak samo jak Magnus. Kiedy już się oderwali od siebie Alec pogłaskał czarownika po policzku.
- Dlaczego akurat w jadalni? - zapytał Lightwood.
- Ponieważ tam jest cała rodzinka i każdy z nich musi o tym usłyszeć. Poza tym nie chce mi się powtarzać tego dwa razy, uwierz mi.
- Clary jest u Jocelyn - oznajmił swojemu chłopakowi.
- Wiem, mój najdroższy. Wysłałem im Ognistą Wiadomość, którą mają przeczytać i przekazać córce - Magnus przeczesał włosy - Przecież ich też to dotyczy.
- Zapowiada się ciekawie - mruknął Alec - Chodź, nasz GOŚCIU. Pora coś zjeść.
Magnus zaśmiał się, chwycił Nocnego Łowcę za rękę i ruszyli w stronę jadalni.
Przed drzwiami jednak Alec zatrzymał się i spojrzał na czarownika.
- Wiesz Ty też powinieneś o czymś wiedzieć, ale teraz Ci o tym nie powiem - powiedział.
- Tak? Dlaczego?
- Bo idziemy do jadalni, gdzie jest cała rodzinka, a oni nie powinni o tym wiedzieć - wyszeptał Alec, pocałował go szybko i otworzył drzwi do jadalni.
******
No i mamy drugi rozdział ;) Miał się pojawić wcześniej, no ale... Mam nadzieję, że się spodoba ;) Jeśli coś, ktoś zauważy : błąd lub inne niedopatrzenie dajcie znak ;)
Pozdrawiam - J.
Dalsze losy bohaterów serii Dary Anioła ;) Opowiadanie pod tytułem "Czarny Anioł" ;) Demony atakują Instytuty a w ręce Nefilim trafiają tajemnicze dokumenty. Sekrety, poświęcenie, rodzina, przyjaciele, miłość... Czy w Świecie Cieni zapanuje wreszcie względny pokój?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oooooo, podejrzewam, o co może chodzić... :D
OdpowiedzUsuń