- Przyszła wiadomość od Maryse Lightwood.
Sophie wstrzymała oddech. Za chwilę jej matka przeczyta list od szefowej Instytutu w Nowym Jorku. Za chwilę dowie się, czy zostanie w Idrisie, czy go opuści.
- No cóż, kochanie... Możesz się powoli pakować. Pojutrze wyjeżdżasz!
W oczach matki So dostrzegła dumę.
- Dobrze mamo. Czy to wszystko? Jestem zmęczona i chciałabym się już położyć.
- Coś się stało? Nie cieszysz się? - zapytała Diana, ujmując dłoń córki.
- Cieszę się. W końcu będę trenować pod okiem bohaterów. Trener Cartwright też tam jest. Kto wie - może kiedyś będę legendą, jak Clarissa Fairchild.
- Przecież widzę, że coś leży Ci na sercu. Jeśli nie chcesz - nie mów. Może pocieszy Cię fakt, że Maryse zaproponowała miejsce w swoim Instytucie również dla Twojej siostry.
- Tak? To dobra wiadomość. Pójdę już.
Sophie nachyliła głowę, aby matka mogła złożyć delikatny pocałunek na jej czole. Posłała Dianie wymuszony uśmiech i wyszła z salonu.
Gdy szła schodami na piętro, usłyszała głos siostry.
- So!
Sana stała przed schodami. Patrzyła na nią, czekając na jakąś reakcje. W odpowiedzi usłyszała jedynie odgłos kroków i głośne trzaśnięcie drzwiami.
Sophie nie chciała się z nią widzieć. Nie rozmawiały ze sobą od chwili, gdy Sanaheij zostawiła ją na Polanie i poszła z Thomasem. Sama zastanawiała się, dlaczego unika siostry, chociaż tak na prawdę nie musiała tego robić, ponieważ Sana często znikała z domu - najprawdopodobniej spotykała się z Wheelbay'em. A tego Sophie nie mogła zaakceptować. Poprawka. JEGO nie mogła zaakceptować.
- Sophie, otwórz!
Słysząc głos Sany, dziewczyna usiadła na łóżku, podciągnęła kolana pod brodę i zamknęła oczy.
- Wiem, że tam jesteś! Otwieraj, słyszysz?!
Sana uderzała energicznie pięścią w jej drzwi.
- Na Anioła! Dlaczego jesteś taka uparta?!
Sophie usłyszała ostatnie, ciężkie uderzenie. Jej serce właśnie pękło na miliony kawałeczków, wielkości ziarnka piasku. Przesadziła.
Nie powinna się tak izolować od siostry tylko dlatego, że ta spotyka się z nieodpowiednim facetem. Sana zawsze była obok, gdy Sophie jej potrzebowała. Były nie tylko siostrami ale również przyjaciółkami.
Czy to przez zazdrość? Czy Sophie zazdrościła Sanie, że się z kimś spotyka?
Nie! Na mózg Ci chyba padło! - odezwał się cichy głosik w jej głowie.
Sophie była ładna. Na prawdę ładna. Długie, brązowe włosy, naturalnie pofalowane, idealnie kontrastowały z bardzo ciemnymi oczami - takimi jak u jej matki.
Wielu chłopców oglądało się za nią, ale ona nie chciała spotykać się z żadnym z nich.
Wolała czytać książki.
Kolejne uderzenie, tym razem słabsze. Czy Sana sobie poszła? A może siedziała pod drzwiami, jak wtedy, gdy Sophie miała karę i była zamknięta w pokoju?
Nocna Łowczyni bezszelestnie wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Jej siostra wciąż tam była. I płakała.
- Sanaheij... Przepraszam.
- Dlaczego mi to robisz?! Nie chcesz ze mną nawet porozmawiać! Nie możesz sobie tak bez słowa mnie unikać!
Miała rację. Sophie wyjęła zza paska stelę i narysowała na drzwiach Runę Otwarcia. Zanim zdążyła dotknąć klamki, drzwi gwałtownie się otworzyły i weszła przez nie Sanaheij, rzucając się siostrze na szyje. Dziewczyna wtuliła się w siostrę i zaczęła głośno płakać.
- No już... Ciii. Przepraszam, mała. Jestem kompletną kretynką.
- Masz rację. Jesteś. Czy porozmawiasz ze mną w końcu?! Bałam się, że nie odezwiesz się do mnie już w ogóle i sobie wyjedziesz! - powiedziała oskarżycielskim tonem.
- Nie zrobiłabym tego. Chodź, usiądziemy.
Sophie usiadła na łóżku, a Sana na przeciwko niej.
- To może przejdę do sedna... Co Ci strzeliło do tego głupiego łba, że przestałaś się do mnie odzywać?! Unikałaś mnie! - wytknęła jej Sanaheij.
- A Tobie co strzeliło do tego głupiego łba, że zaczęłaś się spotykać z Wheelbay'em?! Nie unikałam Cię. To Ciebie ciągle nie było w domu - obroniła się Sophie.
- Tak nie dojdziemy do porozumienia. Dlaczego tak bardzo go nie lubisz? Podkochuję się w nim od dwóch lat. W końcu moje marzenie się spełnia i Tom mnie zauważa, a Ty zamiast się ze mną cieszyć, obrażasz się na mnie!
- Pytasz mnie czemu go nie lubię? Może dlatego, że jest dupkiem, który zabawia się z dziewczyną a później ją rzuca? Może dlatego, że kiedyś podwalał się do mnie?
- A kto się do Ciebie nie podwalał, So? Jesteś śliczna! Jest tylu wspaniałych facetów a Ty ciągle sama!
- Co mam Ci powiedzieć, hmm? Nie będę szukać miłości na siłę. Jeśli kiedyś ma mnie spotkać - poczekam. Ty miałaś marzenie, żeby Thomas zauważył Cię w końcu i pokochał, prawda? Moim marzeniem jest kochać kogoś z wzajemnością tak, jak kochają się Jace i Clary.
Sophie westchnęła głęboko i rzuciła się na łóżko. Przekrzywiła głowę tak, by spojrzeć siostrze w oczy. Sana położyła się obok niej i złapała ją za rękę, tak samo jak w dzieciństwie.
- Moje marzenie już się spełniło, So. Już czas, by spełniło się i Twoje - wyszeptała Penyoung.
- Kocham Cię, Pando - wyszeptała Sophie.
- Ja Ciebie też, Pantero. To co, zgoda?
- Jasne. Ale pamiętaj, że jeśli Thomas posunie się za daleko i Cie skrzywdzi, to wyrwę mu...
- Okej! Wyraziłaś się jasno! - zachichotała Sana.
Jej śmiech sprawił, że Sophie również zaczęła chichotać.
- Więc pojutrze wyjeżdżasz? - zapytała Sanaheij, kiedy opanowała swój chichot.
- Tak. Będziesz tęsknić?
- Głupie pytanie! Będę pisać codziennie, ale wysyłać raz w tygodniu - odpowiedziała.
- Czy mama mówiła Ci, że Ty też pojedziesz się szkolić do Nowego Jorku, po egzaminach? - spytała So.
- Naprawdę? NAPRAWDĘ?! Razjelu! Od teraz będę się przykładać do nauki dwa razy tyle! Muszę zadać te egzaminy! Na Anioła! Jeśli tam pojadę, poznam Isabelle Lightwood! I Clary! I Jace'a! I Aleca! Simon też tam będzie, na pewno! Przecież to chłopak Izzy! A może uda mi się spotkać Magnusa Bane'a? Wielkiego Czarownika Brooklynu! No bo to przecież chłopak Aleca, więc może pojawią się razem...
- Sądzę, że możesz poznać niektórych z nich już pojutrze - wtrąciła Sophie, przerywając siostrze.
- Co masz na myśli?
- Pani Lightwood napisała, że nie mogę przejść sama przez Bramę. Dlatego zjawi się tu ktoś z Instytutu.
- I mówisz mi o tym dopiero TERAZ?!
- Eeee. Tak? - odpowiedziała So, robiąc niewinną minę.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyny popatrzyły na siebie zdziwione, po czym Sophie odezwała się:
- Proszę.
Drzwi otworzyły się i stanął w nich wysoki, umięśniony mężczyzna. Gdy jego duże, pogodne oczy odszukały dwie dziewczyny siedzące na łóżku, uśmiechną się szeroko, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Tata! - zapiszczała Sana i rzuciła się w kierunku drzwi.
Mężczyzna złapał córkę w ramiona i mocno przytulił.
- Moja mała Panda! Co słychać córeczko?
- Nie jestem małą Pandą, tato - zachichotała dziewczyna.
- Dla mnie zawsze będziesz - odpowiedział szeptem - A gdzie moja mała Pantera? - Arthur wyswobodził Sanaheij z objęć i zaczął rozglądać się po pokoju udając, że nie widzi Sophie.
- Tu jestem, tato - odpowiedziała, kręcąc głowa z niedowierzaniem.
Zeszła z łóżka i równie szybko jak Sana podbiegła do ojca, rzucając mu się na szyję.
- Słyszałem, że zdałaś egzaminy i wyjeżdżasz do Nowego Jorku?
- Słyszałam, że zostajesz w Indiach jeszcze przez miesiąc? - odgryzła się Sophie, wyswobadzając się z jego objęć.
- Taki był plany, ale Instytut został zaatakowany przez demony podczas mojego pobytu. Przyjechałem więc złożyć oficjalny raport Clave. I już nie wracam do Indii. Tak w ogóle przywiozłem wam prezenty.
- Naprawdę? - zapytała Sana z błyskiem w oku.
- Tak, mała Pando. Ale z tego co mi wiadomo mała Pantera jest zmęczona, a Ty również powiedziałaś mamie, że położysz się wcześniej, więc...
- NIE! - krzyknęły równocześnie.
- To zapraszam na dół, drogie panie - Arthur zaśmiał się radośnie i ręką wskazał wyjście z pokoju.
Sana wybiegła jak torpeda i chwilę później słychać było "Och!" i "Jakie to piękne!"
- Czy to prawda, że Sana ma chłopaka? - spytał dyskretnie Arthur, gdy wraz z Sophie schodził po schodach.
- Aha.
- Kto to?
- Tato... - So odwróciła się w jego stronę, lecz gdy spojrzała mu prosto w oczy, które patrzyły na nią z taką czułością, dodała - Thomas Wheelbay.
- Chyba muszę mieć na nią oko - mruknął Arthur.
- Aha - rzuciła Sophie, po czym weszła do salonu.
******
- Możemy porozmawiać, Catarino?
- Jasne. Stało się coś?
Dorian stał przed białowłosą kobietą i milczał. Nigdy wcześniej nie miał problemu z umówieniem się na randkę, nie zależnie od tego czy zapraszał kobietę, czy mężczyznę. Zawsze przychodziło mu to z łatwością, jakby była to rzecz tak naturalna, jak oddychanie. Jednak Catarina Loss, sprawiała że czuł się... No właśnie.
Jak nazwać TO uczucie?
Z początku myślał, że z Cate będzie tak, jak z każdą, inną kobietą.
Myliłem się. Bardzo się myliłem!
Przy tej czarownicy nawet oddychanie nie było łatwe. Kiedy za długo patrzył jej w oczy, w uszach słyszał oszalałe dudnienie serca. Czy to możliwe, że to... Miłość?
- Wszystko w porządku, Cate. Ja chciałem... Pomyślałem... Może chciałabyś...
- Z przyjemnością - odpowiedziała, nim zdążył skończyć.
- Serio?
- Serio, serio - wyszeptała i pocałowała go w policzek.
- Więc... Pracujesz jutro? - spytał bardziej opanowany.
- Tak się składa, że mam wolne - odpowiedziała zalotnie.
- Cudownie! Więc zabieram Cię na małą wycieczkę, zgoda?
- A co z Ingrid? Chcesz zostawić ją tutaj samą? Dopiero co przyjechała, więc...
- Magnus poniańczy trochę młodszą siostrzyczkę.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zaciekawiła się czarownica.
- Ingrid też jest córką Asmodeusza. Tyle, że ona sama o tym nie wie.
- No proszę! Nie dość, że mój przyjaciel ma brata to jeszcze i siostrę!
- Sam byłem w szoku, gdy dowiedziałem się, że moja przyjaciółka, którą traktowałem jak siostrę, jest nią w rzeczywistości. W dodatku okazało się, że mój brat jest Wielkim Czarownikiem Brooklynu i najpotężniejszym synem naszego Ojca - odpowiedział szeroko uśmiechając się.
- W takim razie do jutra, Dorianie - na pożegnanie Cate musnęła delikatnie jego wargi.
- Do jutra.
Kiedy czarownica zniknęła za drzwiami swojego pokoju, Dorian ruszył w kierunku Biblioteki. Miał nadzieję, że spotka tam brata, zanim ten zaszyje się ze swoim chłopakiem w sypialni. Cate zgodziła się pójść z nim na randkę, co bardzo go ucieszyło. Zadowolony czarownik szedł korytarzem, szczerząc się sam do siebie.
- Nikt mnie nie musi niańczyć.
Shade zatrzymał się. Nie musiał sprawdzać, do kogo należy ten głos.
- Podsłuchiwałaś, Inn? - Dorian odwrócił się gwałtownie i posłał jej lodowate spojrzenie.
- Tak. Wiesz, że tego nie robię, ale gdybym dziś, przez przypadek nie usłyszała Twojej rozmowy z Cate...
Ingrid podeszła do Shade'a i spojrzała mu prosto w oczy.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?
- Sam wiem o tym od niedawna, mała - powiedział i wziął ją w objęcia.
Ingrid oddychała ciężko. Przez chwilę wydawało mu się, że jego siostra płacze. Ale Ingrid Fire tego nie robi.
- Więc... Mam dwóch braci? - zapytała odsuwając się od Shade'a.
W jej czerwonych oczach tańczyły radosne iskierki.
- W rzeczy samej - wyszczerzył się Shade.
- W takim razie Ty idź jutro na randkę, a ja sobie poradzę.
- Na pewno? - spytał.
- Wiesz z kim rozmawiasz? - czerwonowłosa spojrzała na niego z ukosa.
- Luz. Wygrałaś.
- No więc wszystko ustalone! Odprowadzisz mnie do pokoju, braciszku? - Inn zamrugała rzęsami, robiąc minę małego szczeniaczka.
Dorian zaoferował jej ramię i ruszyli korytarzem przed siebie.
- Zauważyłaś, że wszyscy w tym Instytucie są jak rodzina? - zapytał znienacka.
- Tak. Jestem pozytywnie zaskoczona. Nefilim, Podziemni i nawet Przyziemni!
- Taaak. I pomyśleć, że nasz braciszek przyłożył do tego rękę!
- Magnus wie? - zapytała Ingrid.
Dorian posłał jej pytające spojrzenie.
- O tym, że jesteśmy rodzeństwem. Nasza trójka - odpowiedziała na jego niezadane pytanie, przewracając przy tym oczami.
- No jasne, że wie.
- Dlaczego jestem ostatnią wtajemniczoną?
- Czekałem na odpowiedni moment. Poza tym wiem tylko ja, Magnus, Alec, Cate i Ty.
Przez chwilę szli w milczeniu.
Zaskakujące jest to, jak życie może odwrócić się do góry nogami w kilka dni.
Jeszcze nie dawno trójka przyjaciół, trzymających się razem i pomagający sobie wzajemnie zwiedzała świat. Dziś zostało ich dwoje: Dorian i Ingrid - rodzeństwo Magnusa Bane'a.
- Lubię ich - powiedziała Ingrid - Mieszkańców tego Instytutu.
- Naprawdę? To rzadkość, siostrzyczko - zaśmiał się czarownik.
- Wiem. Ale tutaj, w Nowym Jorku... Widziałeś jak tutejsi Nocni Łowcy traktują gosposię? Jak równego sobie! Zwracają się do niej z szacunkiem, jakby była jednym z nich. To samo dotyczy Podziemnych. Na przykład Luke. Wiem, że kiedyś był Nefilim, ale w obecnej chwili jest likantropem. A Magnus? Traktują go jak rodzinę. Chylę czoła!
- Maryse Lightwood wprowadziła zasadę równości w tym Instytucie. Wszyscy są sobie równi. Zauważając, że kiedyś wyznawała politykę Kręgu Valentina... Bardzo się zmieniła. Na lepsze, oczywiście!
- Pani Lightwood i Isabelle są pięknymi, silnymi i niebezpiecznymi kobietami. Becky jest grzeczna, ale ma pazur, więc lepiej z nią nie zadzierać. Estell to skromna i cicha dziewczyna. Jocelyn ma w sobie dużo ciepła i miłości, ale kiedy trzeba jest twarda. A Clary jest świetnym Nefilim. Biorąc pod uwagę fakt, że pokonała Valentina, Sebastiana i tą sukę Lilith, nie radziłabym być jej wrogiem.
- I wiesz to wszystko po jednym spotkaniu z nimi? - zapytał czarownik unosząc brew.
- Oczywiście! Swoją drogą, Clary ma prześliczny kolor włosów. Myślisz, że pasowałyby mi takie pasemka?
- Jasna, Inn. Jesteś śliczna i we wszystkim Ci do twarzy - czarownik puścił jej oczko - A co z męską częścią rodzinki?
- Jace jest sarkastyczny, ale go lubię. On i Clary są świetną parą. Simon jest uroczo zakochany w Izzy, a Luke jest bardzo opiekuńczy. Widziałeś jak zajmuje się żoną? Trener Cartwright jest surowy i wymagający, a każde jego słowo przypomina o dyscyplinie. Magnus ma w sobie coś, przez co nie da się go nie lubić. A Alec? Bystry, inteligentny, przystojny wojownik. Magnus nie mógł lepiej trafić.
W końcu dotarli pod drzwi pokoju, który został przydzielony Ingrid.
- Czy Cate to coś poważnego? - zapytała czerwonowłosa, lustrując brata od stóp do głów.
- Nie wiem. Przy niej jest jakoś tak inaczej.
- Nie spieprz tego, Shade! - pogroziła mu palcem i weszła do pokoju.
- Mała czarownica - mruknął Dorian i z uśmiechem na twarzy ruszył na poszukiwania Magnusa.
******
Idąc przez park, modliła się, by Seamus pojawił się jak najszybciej.
Czy to dziwne, że ktoś widzący rzeczy niewidoczne dla innych boi się iść samemu w nocy?
Estell bała się. Bardzo szybko dotarła do ławki, na której zawsze się spotykali.
Usiadła na niej i wzięła głęboki oddech. Teraz musi czekać.
Tej nocy na niebie nie było ani jednej gwiazdy. Jedynie księżyc świecił, rzucając na ziemię upiorną poświatę. Wyglądało to mniej więcej jak scena w tanim horrorze, które Estell oglądała z Oriją.
W pewnej chwili dziewczyna usłyszała cichy szelest, dochodzący z krzaków obok.
- Se-se-amus?
Kiedy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu zamarła.
- Jestem, najdroższa. Przepraszam za spóźnienie, ale Maia zrobiła jakieś pilne zebranie.
Seamus posłał jej promienny uśmiech i przyciągnął ją do siebie, złączając ich usta w delikatnym pocałunku.
- Jak się miewa moja księżniczka? - zapytał.
- Wspaniale, wilczku.
- Dobry humor dopisuje, jak widzę.
- Zawsze, kiedy jesteś obok - wyszeptała i pocałowała go.
Gdy pojawił się Seamus, znikał strach.
Jego ramiona - były domem.
Jego usta - ukojeniem.
Jego miłość - lekiem na całe zło.
Chłopak niespodziewanie przerwał pocałunek.
- Co się dzieje? - wyszeptała.
- Słyszałaś to, Essie?
- Nie. Seamus co tak śmierdzi? - zapytała dziewczyna, zatykając nos.
Wilkołak wziął głęboki wdech, wciągając powietrze nosem. Jego oczy szeroko się otwarły.
- Demony. Ponad tuzin.
Estell poczuła, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa.
******
Siemanko ;) To ja z rozdziałem kolejnym. Nudny, co? ;p
Nie wiem czemu, ale coś mi tu nie pstryknęło xD
Co zawiodło?
A trochę tego jest ;p
Co sądzicie?! Myślę, że od kolejnego rozdziału zrobi się ciekawiej!
Dajcie jakiś ślad, że jesteście, robaczki ;*
Ashley <3
Dalsze losy bohaterów serii Dary Anioła ;) Opowiadanie pod tytułem "Czarny Anioł" ;) Demony atakują Instytuty a w ręce Nefilim trafiają tajemnicze dokumenty. Sekrety, poświęcenie, rodzina, przyjaciele, miłość... Czy w Świecie Cieni zapanuje wreszcie względny pokój?
poniedziałek, 27 czerwca 2016
piątek, 24 czerwca 2016
TAG#1 TAG#2 ;)
Dziękuję baaardzo z.nominację Lena Magdosz <http://elvaria.blogspot.com/> ;**
Wow! Pierwsza nominacja do TAGU xD
No dobra, jedziemy z tym ... ;)
1. Poderżnięte gardło - Książka, w której wiele rzeczy działo się niespodziewanie.
4. Powieszenie na stryczku - Książka, która była bardzo nudna i długo się ją czytało.
- Rosalie (masz za świadectwo ;D) <http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/>
Czekam na wypełnienie tagu Łoobaczki Xd
Valentine! ;D
Voldemort ;)
Dooobra, żeby nie było: Bruno Frey ("Szepty" - Dean Koontz - polecam!)
Wow! Pierwsza nominacja do TAGU xD
No dobra, jedziemy z tym ... ;)
Śmiercionośny TAG ;D
1. Poderżnięte gardło - Książka, w której wiele rzeczy działo się niespodziewanie.
Hmmm. Jak dla mnie to "Saga o Ludziach Lodu" (uwaga 47 tomów! Xd). Wiele rzeczy zaskoczyło mnie totalnie! Czytam, czytam i tu nagle..O.o ;)
2. Samobójstwo - Książka, którą ktoś Ci polecił, a Ty przeczytałaś z uprzejmości, mimo że Ci się nie podobała.
Czy ja wiem... Chyba nie ma takiej książki ;D Zawsze, gdy ktoś polecił mi książkę byłam zadowolona po jej przeczytaniu ;)
3. Żyletka - Książka, o której słyszałaś, że jest dobra, ale na koniec okazała się być jeszcze lepsza.
Bezkonkurencyjnie seria "Dary Anioła", "Diabelskie Maszyny" i "Kroniki Bane'a". Słyszałam, że są dobre, ale okazały się świetne! Zakochałam się od razu *.* Czekam na kolejne książki Cassie <3
4. Powieszenie na stryczku - Książka, która była bardzo nudna i długo się ją czytało.
Nie czytam nudnych książek ;p No dobra "Granica" - lektura szkolna! Niby nie długa (bo czytałam obszerniejsze książki) ale nudna jak flaki z olejem! (Swoją drogą - ciekawe porównanie! Jak flaki mogą być nudne?Xd)
5. Kopnięcie prądem - Akcja rozpoczęła się już na samym początku.
"Odlot na samo dno" - Jana Frey. Tak mi się wydaje. ;)
6. Jad węża - Książka, po której kac gwarantowany.
Patrz punkt trzeci <3
7. Upadek z wysokości - Koniec, którego się nie spodziewałaś.
To będzie:
- Trudi Canavan "Trylogia Czarnego Maga". No powiem byłam zaskoczona totalnie!
- Trudi Canavan "Trylogia Zdrajcy". No to już O.o !
8. Pobicie - Książka, przez którą czułaś, jakbyś wyzionęła ducha.
Hmm... "Ludzie bezdomni"? Taaak. Zdecydowanie.
9. Płoniesz na stosie - W książce występowało wiele "gorących" wątków.
"50 twarzy Greya", "Ciemniejsza Strona Greya" i "Nowe Oblicze Greya" oraz "Grey" Xd Tutaj nie trzeba pisać nic więcej ;)
10. Naturalna śmierć - Książka nie dobra, nie zła ale w sam raz.
"Dziewczyna z pociągu". Tak właśnie ;)
11. Pogrzebany żywcem - Brakowało Ci tchu, gdy czytałaś tą książkę.
Pff. Pytanie retoryczne? Xd "Dary Anioła", "Diabelskie Maszyny" "Kroniki Bane'a" i "Pani Noc" <3 Kocham te książki ! No ! ^^
"Złodziejka książek" - wspaniała! :)
12. Wypadek samochodowy - Książka, o której dowiedziałaś się przypadkiem i bardzo Ci się spodobała.
"Trylogia Czarnego Maga" - przez przypadek zobaczone i kupione! ;) Pokochałam od razu ;)
13. Wygłodzona - Książka, której żałujesz, że autor nie napisał kontynuacji.
14. Topielec - Książka, w której dużą rolę grały pieniądze.
No nie wiem. Nic nie przychodzi mi do głowy! xd
15. Wybuch - Książka, w której było dużo wybuchów.
"Igrzyska Śmierci", "W Pierścieniu Ognia" i "Kosogłos" ;)
16. Przedawkowanie leków - Książka, której kontynuacji jest aż za dużo.
Chyba nie ma takiej, jak dla mnie ;D
17. Plaga - Czyli nominacje <hue hue>
- Rosalie (masz za świadectwo ;D) <http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/>
- Lady Herondale (zawsze nominuję ;D) <http://milosc-po-prostu-jest.blogspot.com/>
- Izzy Shadowhunter <http://the-mortal-instruments-city-of-love.blogspot.com/>
- Demonica Edomu <http://obywateleedomu.blogspot.com/>
Miraculum TAG ;D
1. Marinette Dupain - Cheng - roztrzepana główna bohaterka.
Bella Swan ("Saga ZMIERZCH") To pierwsza osoba jaka mi wpadła do głowy ;)
2. Adrien Agreste - postać ze złym ojcem.
Clary! ^^ Valentine to złyyy tatuś ;D
3. Alya Césaire - postać, która jest fanka innej postaci.
Maureen! Wierna fanka Simona Xd No bo kto ? ;p
4. Władca Ciem - tajemniczy antagonista.
Maureen! Wierna fanka Simona Xd No bo kto ? ;p
4. Władca Ciem - tajemniczy antagonista.
Valentine! ;D
Voldemort ;)
Dooobra, żeby nie było: Bruno Frey ("Szepty" - Dean Koontz - polecam!)
5. Tikki i Plagg - postacie drugoplanowe, ważne dla fabuły.
Tutaj, podobnie jak Lena Magdosz umieszczę "kompanię" Bilbo Bagginsa ("Hobbit") Krasnoludy Team! ;) (Now i see fire... ;D)
6. Mistrz Fu - mentor.
Dumbeldore! Haymitch ;) Taaa. Skradli moje serducho ;)
7. Chloé Bourgeois - typowa blondynka.
Jessica Stanley ("Saga ZMIERZCH"). Taka blondyneczka ze szkoły Belli Xd
8. Alix Kubdel - chłopczyca.
Katniss? No bo ona na polowania chodziła i taka wgl, no! ;)
9. Lila - postać ogólnie nielubiana.
Dolores Umbridge! Amen. Jej nikt nie lubi.
10. Jagged Stone - postać bardzo znana w swoim świecie.
Valentine! ;D
Katniss Everdeen. ;)
Harry Potter. ;)
11. Sabrina - kujon.
Hermiooona! <3
12. Rose i Juleka - dwie najlepsze przyjaciółki.
Anastasia Steele i Kate Kavanagh ;) ("Pięćdziesiąt twarzy Greya")
13. Manon - irytująca młodsza bohaterka.
yyy, Valentine? ;D
Nie no seio - nie mam pojęcia ;D
14. Fang - zwierzęcy przyjaciel.
Hedwiga! <3 (Jacob z " Sagi Zmierzch" też się liczy? ;D)
15. Akuma - postać, która robi straszne zamieszanie.
Valentine? ;D Taaak. Na pewno! ;)
Nominacje <hue hue po raz drugi>
Tutaj, podobnie jak Lena Magdosz umieszczę "kompanię" Bilbo Bagginsa ("Hobbit") Krasnoludy Team! ;) (Now i see fire... ;D)
6. Mistrz Fu - mentor.
Dumbeldore! Haymitch ;) Taaa. Skradli moje serducho ;)
7. Chloé Bourgeois - typowa blondynka.
Jessica Stanley ("Saga ZMIERZCH"). Taka blondyneczka ze szkoły Belli Xd
8. Alix Kubdel - chłopczyca.
Katniss? No bo ona na polowania chodziła i taka wgl, no! ;)
9. Lila - postać ogólnie nielubiana.
Dolores Umbridge! Amen. Jej nikt nie lubi.
10. Jagged Stone - postać bardzo znana w swoim świecie.
Valentine! ;D
Katniss Everdeen. ;)
Harry Potter. ;)
11. Sabrina - kujon.
Hermiooona! <3
12. Rose i Juleka - dwie najlepsze przyjaciółki.
Anastasia Steele i Kate Kavanagh ;) ("Pięćdziesiąt twarzy Greya")
13. Manon - irytująca młodsza bohaterka.
yyy, Valentine? ;D
Nie no seio - nie mam pojęcia ;D
14. Fang - zwierzęcy przyjaciel.
Hedwiga! <3 (Jacob z " Sagi Zmierzch" też się liczy? ;D)
15. Akuma - postać, która robi straszne zamieszanie.
Valentine? ;D Taaak. Na pewno! ;)
Nominacje <hue hue po raz drugi>
- Rosalie (masz za tą staruszkę ;D)
- Lady Herondale (lubisz Miraculum, prawda? ;D)
- Izzy Shadowhunter
- Demonica Edomu
No. Także tego... Spadam pisać rozdział ;*
No. Także tego... Spadam pisać rozdział ;*
niedziela, 19 czerwca 2016
Rozdział 13
Droga Diano!
Niezmiernie mi miło przeczytać tak wspaniałe opinie na temat mojego Instytutu.
Jestem również wielce zaszczycona, z powodu Twojej prośby.
Niewiarygodne jak szybko płynie ten czas!
Malutka So zdała już egzaminy wewnętrzne?!
Musisz być z niej dumna!
Niewiarygodne jak szybko płynie ten czas!
Malutka So zdała już egzaminy wewnętrzne?!
Musisz być z niej dumna!
Oczywiście, że przyjmę twoją Sophie!
Jeśli dobrze się orientuję, masz jeszcze jedną córkę - Sanaheij.
Pannie Penyoung został jeszcze rok, tak?
Wydaje mi się, że dziewczynka ma tyle samo lat ile miałby teraz Max.
A może się mylę?
Pannie Penyoung został jeszcze rok, tak?
Wydaje mi się, że dziewczynka ma tyle samo lat ile miałby teraz Max.
A może się mylę?
Pragnę i jej zaoferować miejsce w naszym Instytucie.
Oczekujemy Sophie Theresy Alderkey jeszcze w tym tygodniu.
Dziewczyna nie może sama przejść przez Bramę, więc po ustaleniu konkretnego dnia wyślę po nią kogoś do Idrisu.
Dziewczyna nie może sama przejść przez Bramę, więc po ustaleniu konkretnego dnia wyślę po nią kogoś do Idrisu.
Z pozdrowieniami
Maryse Lightwood
Szefowa Instytutu w Nowym Jorku
Maryse odłożyła pióro i otarła wierzchem ręki czoło, na którym pojawiły się kropelki potu.
Dzisiejszy dzień był na prawdę upalny.
W Instytucie w czasie tak gorących dni było chłodno i przyjemnie. Niestety nie w jej gabinecie.
Kobieta z samego rana, jeszcze przed śniadaniem zajęła się sprawami służbowymi.
Najpierw zabrała się do napisania odpowiedzi Dianie. Przez chwilę wahała się, czy w obecnej sytuacji powinna sprowadzać do Instytutu młodą Łowczynię.
Przyda nam się nowa krew.
Później poddała się szczegółowej analizie nowych standardów, dotyczących wyposażenia sal treningowych.
Znalazła tam kilka rzeczy, które wymagają zmian, ale były to drobnostki.
Głównym zarządzeniem jest, by w każdym Instytucie znajdowała się określona liczba poszczególnych broni.
- Clave chyba na prawdę nie ma nic ważniejszego na głowie - mruknęła sama do siebie.
No właśnie... Clave.
Maryse postanowiła wczoraj, że powiadomi ich o wydarzeniach, mających miejsce w ciągu ostatnich kilku dni. Nie było to wcale takie proste.
Musiała dokładnie przemyśleć co powinna napisać, a czego nie. Z doświadczenia wiedziała, że nie zawsze przekazanie całej prawdy Clave wychodzi im na dobre.
Czy teraz będzie inaczej? Może powinna osobiście pojechać do Idrisu?
Idris. Robert...
Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi.
- Wejść.
W drzwiach jej gabinetu pojawiła się Estell.
- Dzień dobry, pani Lightwood. Mogę na chwilę?
- Oczywiście. Wejdź proszę - powiedziała łagodnym głosem.
Wiedziała, że dziewczyna stara się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej, zachowując się przy tym czasami jak służąca z epoki średniowiecza. Maryse nie chciała, żeby tak było.
Estell była kucharką, gospodynią. Nie służką, którą się pomiata, przegania z kąta w kąt i poniża. Jednak ta skromna dziewczyna była zdania, że skoro zabrali ją z ulicy, dali pracę i dach nad głową, powinna im być wdzięczna i okazywać to na każdym kroku. Jedyne na co się zgodziła to spanie w jednym z pokoi przeznaczonych dla Nocnych Łowców, wspólne śniadania i czas wolny.
- Co Cię do mnie sprowadza?
- Bo ja chciałam przeprosić. Za wczoraj. Kiedy pani zawołała, a ja wbiegłam do jadalni... Przepraszam, pani Lightwood. To już się nie powtórzy! Tylko proszę mnie nie wyrzucać!
Maryse otworzyła szeroko oczy, patrząc na dziewczynę, która siedziała wbijając wzrok w podłogę.
- Na Anioła! Skąd Ci przyszło do głowy, że będę chciała Cię wyrzucić?!
- Zachowałam się nagannie. W dodatku przy gościach. To niewybaczalne, żeby...
- Na litość Razjela! Przecież nie jesteś służką na królewskim dworze! W ogóle nie jesteś służką! - w głosie Maryse słychać było zrezygnowanie.
Estell jest na prawdę uparta. Dziewczyna nieśmiało podniosła wzrok i spojrzała w oczy swojej rozmówczyni.
- Owszem, zabraliśmy Cię z ulicy, ale to nie znaczy, że ktoś w tym Instytucie ma prawo traktować Cię z wyższością. A jeśli tak jest...
- Nie, pani Lightwood. Wszyscy są dla mnie bardzo mili. A pani... Pani jest taka dobra - zaszlochała dziewczyna, chowając twarz w dłonie.
- Essie - Maryse wstała ze swojego fotela i podeszła do tego, na którym siedziała dziewczyna. Przykucnęła obok i chwyciła ją za ręce, odsłaniając jej twarz.
- Kiedyś byłam Nefilim, który brzydził się i gardził Podziemnymi, a Nocnych Łowców, preferujących związki z osobą tej samej płci traktowałam jak zdrajców. Niewyobrażalne było dla mnie, aby Nefilim miał jakiekolwiek inne stosunki z Podziemnymi czy Przyziemnymi, niż te dyplomatyczne. Z resztą nie ja jedna tak się zachowywałam. Mój syn, Alec zakochał się w mężczyźnie, w dodatku jednym z Podziemnych. I wiesz co? - Maryse spojrzała na dziewczynę, która z wielkim zaciekawieniem słuchała jej opowieści.
- Na początku myślałam, że zwariowałam i to wszystko nie dzieję się na prawdę. Kiedy jednak zobaczyłam szczęście Aleca i jego wewnętrzną przemianę byłam szczęśliwa, że mój syn spotkał Magnusa. Z kolei Mroczna Wojna pokazała mi, że wszyscy należący do Świata Cieni mogą ze sobą współpracować i żyć w pokoju.
- Proszę mi wybaczyć, pani Lightwood, ale co to ma wspólnego ze mną? - zapytała Estell.
- Chodzi o to, że każdy z nas jest częścią tego świata, Estell. Nie możemy patrzeć na Podziemnych czy Przyziemnych z wyższością tylko dlatego, że w naszych żyłach płynie anielska krew. Zrozumiałam to i w tym Instytucie panuje zasada, dotycząca wzajemnego traktowania się. "Wszyscy jesteśmy sobie równi".
Maryse zbliżyła się do dziewczyny i wzięła ją w objęcia. Estell była zaszokowana tym prostym gestem. Nikt jej nie przytulał. Z wyjątkiem Seamusa, ale to co innego - wilkołak był jej drugą połówką.
W objęciach Maryse dziewczyna czuła się tak bezpiecznie, zupełnie jakby znalazła się właśnie w objęciach... mamy?
Estell nie dane było poznać tego uczucia, wiążącego matkę z córką. Ba! Dziewczyna nawet nie znała jej imienia, gdyż matka zmarła przy porodzie. Ostatnie słowo, które powiedziała, brzmiało: "Estell".
Dziewczyna mieszkała przez siedem lat w domu dziecka, lecz kiedy zaczęła opowiadać o dziwnych stworzeniach, które widziała, została wyrzucona na bruk.
Siedmioletnie dziecko!
Od tej pory musiała radzić sobie sama. Przez pół roku włóczyła się po ulicach Nowego Jorku, żebrząc o jedzenie, aż pewnego dnia spotkała Maryse Lightwood - piękną kobietę z pięknymi tatuażami. Nocna Łowczyni zabrała dziewczynkę do Instytutu, gdzie wychowywała ją Orija - poprzednia gosposia. Kiedy miała szesnaście lat wyjechały razem na wakacje do Irlandii - kraju w którym urodziła się jej opiekunka. Niestety kobieta zmarła na skutek wypadku, więc gdy Estell wróciła do Instytutu zajęła jej miejsce.
Ze strony Oriji nie zaznała ani odrobiny czułości, ponieważ kobieta była bardzo surowa i wymagająca.
- Moja droga Essie... - westchnęła Maryse - Nie wiem jak do Ciebie mówić, jak Cię przekonać. Nie jesteś służącą! Jesteś jedną z nas! Kiedy Cię nie było, wszyscy wykonywaliśmy te same obowiązki, co Ty. Jeśli nie chcesz słuchać próśb to posłuchaj w takim razie polecenia.
Maryse odsunęła się od dziewczyny, chwyciła za ramiona i spojrzała w duże, brązowe oczy.
- Od dziś masz zachowywać się normalnie, bez żadnej przesadnej wdzięczności. Dobrze?
- Ale ja mam za co dziękować!
- My również! Gdyby nie Ty umarlibyśmy z głodu, albo Isabelle by nas potruła!
Obie kobiety zaśmiały się radośnie.
- Jesteś nam równą, moja droga. Nie dygaj przed nami jak przed królem, nie spuszczaj wzroku kiedy z nami rozmawiasz i jedz z nami każdy z posiłków. Jeżeli Ci się coś nie podoba wyraź swoja opinię. Zaznaczam, że to nie jest prośba, tylko polecenie!
Dziewczyna przytaknęła i uśmiechnęła się tak promiennie, że Maryse zrobiło się ciepło na sercu.
- W takim razie pójdę teraz do kuchni i przyniosę pani zimny sok i coś do jedzenia - powiedziała, wycierając ostatnie łzy.
- Jesteś aniołem - Maryse pocałowała ją w czoło, po czym wstała i skierowała się w stronę biurka.
Estell odwróciła się i ruszyła w kierunku drzwi. Zanim jednak wyszła powiedziała:
- Skoro kazała mi pani wyrażać swoją opinię...
- Tak?
- Sądzę, że powinna pani się zwrócić o pomoc do pani Jocelyn i pana Luciana, w sprawie tego raportu dla Clave. Oni na pewno zrozumieją pani wątpliwości. Och! Zapomniałabym o Magnusie!
- Mogłabyś zatem poprosić Magnusa i Luke'a z Jocelyn o przyjście do mojego gabinetu po śniadaniu? Dziękuję Estell - powiedziała Maryse siadając w fotelu.
Dziewczyna po raz kolejny posłała jej promienny uśmiech i opuściła jej gabinet.
- Nasza Essie jest bardzo mądra - powiedziała Maryse sama do siebie i wróciła do pracy.
******
- Co Ty tu jeszcze robisz? Przecież skoczyłaś już dwie godziny temu! Czy Ty nie masz prywatnego życia dziewczyno?
Mam. I to tak bogate we wszelkiego rodzaju wrażenia, że byś się zdziwiła, DZIEWCZYNO!
- Spokojnie Patty. Po prostu miałam zaległości w dokumentach, a wiesz jak ordynator nie lubi...
- Pieprzyć ordynatora!
- Skoro chcesz - droga wolna.
- Co? Och, Cate!
- Powiedziałaś: "Pieprzyć ordynatora". Skoro tak bardzo chcesz go...
- A żebyś wiedziała! Jest taki przystojny, taki szarmancki, taki...
- Dobra, dobra. Ja już będę się zbierać - oznajmiła czarownica, chowając do teczki ostatnie kartki.
- Za dużo czasu spędzasz w pracy! Em... Co do ordynatora...
- Jasna sprawa - jest Twój!
Tylko jeszcze o tym nie wie.
- Dzięki.
- Nie ma za co, Patty. Na razie!
Idąc szpitalnym korytarzem, czarownica rozmyślała o swojej nocnej zmianie. Kobieta z zapaleniem wyrostka; rodzice z dzieckiem, które połknęło maleńki kolczyk; młoda dziewczyna w ciąży, która dostała krwotoku i sześcioro ludzi z wypadku samochodowego.
Ta noc była pracowita i teraz Catarina ledwie stała na nogach. Zużyła naprawdę sporo magii, aby pomóc tym dzieciakom z wypadku samochodowego, nie wspominając już o tej ciężarnej dziewczynie...
Była w ósmym miesiącu ciąży. Dostała krwotoku po tym, jak upadła.
Cate utworzyła wokół płodu "bańkę", tak samo jak zrobił to Magnus w przypadku Becky. Tylko dlatego dziecko przeżyło. Gdyby czekała na pomoc lekarzy bez "ochrony" płodu - nie byłoby już czego ratować. Teraz Sara - dziewczynka, która się urodziła poprzez cięcie cesarskie jest bezpieczna i ma się dobrze.
Kiedy Cate otworzyła drzwi wyjściowe ze szpitala, poczuła falę gorącego powietrza, która cofnęła ją o krok do tyłu. Czarownica westchnęła głęboko i wyszła przed budynek.
I co teraz?
Skończyła dyżur i nie bardzo wiedziała, co ma teraz zrobić.
Jeśli nie pracowała - noc musiała spędzać w Instytucie. Dla własnego bezpieczeństwa. W dzień zaś mogła robić to, co robiła przed tym całym zamieszaniem.
Czy mogła już teraz iść do Instytutu? Czy to nie będzie wyglądać tak, jakby się narzucała? Przecież Dorian tam mieszka, więc chyba może...
Dorian?! Jeszcze jego brakuje w mojej głowie! Cudownie!
- Długo będziesz jeszcze tak stać na tym upale? Nie lubisz swojej niebieskiej skóry, czy co?!
Catarina odwróciła głowę w stronę, z której dochodził głos. W cieniu filara stała dziewczyna. Opierała się o niego z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
- Nareszcie się spotykamy, Inn. Witaj!
Czerwonowłosa podeszła do niej z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Dobrze wyglądasz staruszko! - zażartowała Ingrid i przytuliła się do Cate.
- Staruszko?! Nie pozwalaj sobie, maleńka! - zachichotała białowłosa - Czemu odwiedzasz mnie w takim miejscu i o takiej porze?
Ingrid spojrzała na swoją rozmówczynię unosząc brew.
- Dorian.
- Co Dorian? Coś mu się stało?!
- Nie. Ale kazał mi tu przyjść i poczekać, aż skończysz pacę. Później mam za Tobą łazić, aż nie zdecydujesz się wrócić do Instytutu - oznajmiła Ingrid.
- Okeej. To trochę...
- Szalone? Co mogę powiedzieć: szalony to drugie imię Doriana.
- Ingrid czy Ty wiedziałaś, że Magnus i Dorian...
- Są braćmi? Oczywiście! Jesteśmy przyjaciółmi, więc mi powiedział. Swoją drogą czy Ciebie i Doriana coś łączy? - Ingrid przyglądała się Catarinie z szyderczym uśmiechem.
- Idziemy coś zjeść? Jestem strasznie głodna - jęknęła białowłosa.
- Prowadź! Gdzie Ty tam ja! Ale pamiętaj - wrócimy jeszcze do tematu "Dorian i Cate"!
- Jasne, tylko pozwól mi coś zjeść!
Zbliżało się popołudnie, gdy dwie czarownice pojawiły się w Java Jones.
- No więc co u Ciebie słychać? W końcu nasze ostatnie spotkanie miało miejsce siedemdziesiąt...
- Osiemdziesiąt cztery lata temu, Cate.
- No tak! Ależ ten czas leci! No więc? Co nowego? - zapytała białowłosa, upijając łyk kawy.
- Będziesz bardzo zawiedziona, jeśli powiem, że wszystko jet tak jak dawniej, bez zmian?
- Tylko troszeczkę - zachichotała Cate.
- Może porozmawiamy o tym, co jest między Tobą i Dorianem, hmm? - zapytała Ingrid, popijając swoje Espresso.
Serce Cate przyśpieszyło. Czy było coś między nią a Shade'em?
- A co ma być? Poznaliśmy się przez dość nietypowe okoliczności. Trochę porozmawialiśmy, trochę współpracowaliśmy. Och i dowiedziałam się, że jest bratem mojego najlepszego przyjaciela!
- Taaak. Dla mnie to tez był duży szok, gdy dowiedziałam się, że Dorri jest bratem najpotężniejszego syna Asmodeusza. Ale chwileczkę, mówiłaś, że współpracowaliście, tak? - zaciekawiła się Ingrid.
- Dorian opowiedział nam o Remusie, Otchłani i przepowiedni.
- Remus był popieprzonym idiotą! Żeby pakować się w takie coś! - oburzyła się czerwonowłosa.
- Lepiej bym tego nie ujęła. W każdym razie przez tą przepowiednię, demony zaczęły "wędrować" po Instytutach na całym świecie w poszukiwaniu jej. Simon Lewis jest Przyziemnym, który już nie długo zostanie Nocnym Łowcą. Jego siostra została zaatakowana przez Fearie, więc wprowadzono ją do Świata Cieni. Później dziewczyna została otruta przez Rhaala, który pracuje wraz z jej mężem dla Otchłani - wyjaśniła Cate.
- Otchłań współpracuje z Przyziemnym?! Jest aż tak zdesperowany?!
- Nie zgadniesz kto jeszcze postanowił ponownie podbić świat.
Ingrid spojrzała w oczy Cate. Przez chwilę siedziały w milczeniu, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Nagle oczy Ingrid rozszerzyły się w zdziwieniu.
- Nie! Chcesz powiedzieć, że ta dziwka się z nim puszcza?!
- Bardzo możliwe - odpowiedziała Cate.
- No tak. Lilith wszędzie się wepchnie, gdy jest okazja.
- Ale dość o tym. Mów co robiłaś przez to osiemdziesiąt cztery lata.
- To co przez całe swoje życie. Szukałam tego sukinsyna!
- Skarbie... Chcesz powiedzieć, że Ty nadal go szukasz? - w głosie Cate było słychać troskę.
- A co mam zrobić? Odpuścić? Nie za to co mi zrobił, Cate! Spójrz na to z innej strony - przynajmniej zwiedzę świat. Jak to mówią "podróże kształtują" - mówiąc ostatnie zdanie zachichotała.
- To Cię niszczy, Inn.
- Wiem - westchnęła - Zrozum, że przez niego już nigdy nie będę szczęśliwa! Już nigdy nikogo nie pokocham! Z resztą, ja już nie umiem kochać.
- To nie prawda. Cierpisz z powodu śmierci Remusa. Co prawda okazujesz to w dość specyficzny sposób, ale to robisz. Czym więc jest miłość, jeśli nie troską o bliskich? A Dorian? Nie kochasz go? To Twój najlepszy przyjaciel!
- Kocham go. Jest dla mnie jak brat. Ale to nie to samo. Nie pokocham nikogo tak, jak kochałam jego.
- Minęło już tyle lat. Nie sądzisz, że może już nie żyć?
- Jeśli nie żyje chcę zobaczyć jego grób. Muszę. A teraz słonko wcinaj tą szarlotkę, bo za chwilę musimy iść.
- Gdzie? - zapytała Cate.
- Jak to, gdzie? Do Instytutu, pamiętasz? Mamy przecież nocować w Instytucie - oznajmiła czerwonowłosa.
- W takim razie napiszę do Magnusa, żeby on i Alec spotkali się z nami przed Instytutem.
- Niech zabiorą ze sobą Doriana. Wiesz, że tylko on potrafi mnie powstrzymać w pewnych... sytuacjach. Przy mężczyznach czasem robię się agresywna.
- Jasne, nie ma sprawy - powiedziała Cate, jedną ręką pisząc wiadomość a drugą jedząc szarlotkę.
- Powiedziałaś Alec? - zapytała Ingrid, gdy Catarina skończyła pisać wiadomość.
- Yhmm, tak? Dlaczego pytasz?
- Alec to Alexander Lightwood? Nefilim? Partner Magnusa?
- Ten sam.
- Możliwe więc, że Magnus i Alec dołączą do mojej listy mężczyzn, których lubię - oznajmiła Ingrid.
- A dużo jest osób na tej liście?
- Teraz już tylko Dorian.
******
- Za chwilę pojawi się tu Cate z Twoją przyjaciółką, bracie.
Siedzieli w salonie, po popołudniowym treningu Aleca. Dorian cały dzień załatwiał sprawy związane ze sklepem, a Magnus pomagał Maryse wraz z Jocelyn i jej mężem w napisaniu raportu dla Clave. Pominęli kilka istotnych szczegółów, ponieważ jednogłośnie stwierdzili, że nie powinni tego pisać. Przynajmniej na razie.
Magnus odpowiedział na wiadomość i schował telefon do kieszeni. Alec leżał na sofie, opierając swoją głowę na kolanach Bane'a.
- Teraz się zacznie - jęknął Shade.
- Co masz na myśli?
- Widzisz... Ingrid ma pewną obsesję. Szuka czegoś, czego już nie znajdzie.
- Czegoś czy kogoś? - zaciekawił się Bane.
- Jak zwykle dwa kroki przed innymi! Masz rację. Tyle, że facet już pewnie nie żyje. Skrzywdził ją. Była w nim zakochana, opowiedziała mu o sobie i o naszym świecie a on zrobił jej coś tak strasznego! Przez to Inn nienawidzi mężczyzn. Nie związała się już z nikim innym.
- Dlaczego nie użyjecie zaklęcia, żeby go znaleźć? - zapytał Bane.
- Myślisz, że nie próbowaliśmy? Wszystko na nic. Zupełnie tak, jakby się rozpłynął.
- Dlatego myślisz, że nie żyje - oznajmił Alec.
Shade skinął głową potwierdzająco.
- Mówiłeś, że ten facet zrobił jej coś strasznego - przypomniał Magnus.
- Chcesz wiedzieć co? Wcale mnie to nie dziwi. Skoro już powiedziałem wam większość... Najwyżej Inn zakuje mnie w dyby i będzie torturować przez dwieście lat! - zaśmiał się Dorian.
Za chwile jednak spoważniał. Przez zaciśnięte zęby wycedził dwa słowa:
- Fission Potestatem.
Alec poczuł, że mięśnie Magnusa się napinają.
- Co to znaczy? - zapytał, podnosząc się z kolan czarownika.
- To łacina. Oznacza "Moc rozszczepienia". Dzięki temu, mógłbyś rozszczepić moją moc i wchłonąć jej część. Bez odpowiedniej pomocy zginąłbyś - wyjaśnił Bane.
- Mówiąc odpowiednia pomoc, Magnus miał na myśli demona - wtrącił Dorian.
- Więc ten facet zabrał część jej mocy?! Nie dziwię się jej, że go ściga - oznajmił Alec.
- Zabrał jej nie wiele, ponieważ zdążyła się uwolnić i uciec - dodał czarownik - Ingrid jest potężna. Jak wszystkie dzieci Asmodeusza.
- Więc Ingrid...
- Tak, Alec. Lecz ona o tym nie wie. Zapytałem kiedyś Ojca, kto jest rodzicem Inn. Gdy dowiedziałem się, że jest nasza siostrą, postanowiłem ją chronić.
- Rodzina się powiększa - zaśmiał się Bane - Zamierzasz jej powiedzieć?
- Jeszcze nie teraz. Chodźmy już. Za chwilę tu będą.
Stojąc przed Instytutem rozmawiali o sprawach związanych ze sklepem. Niespełna dziesięć minut później przed bramą pojawiła się Cate z czerwonowłosą kobietą.
Kiedy podeszły bliżej, Nocny Łowca zauważył, że tęczówki jej oczów są czerwone - tak jak włosy.
Dorian zbiegł po schodach i złapał Ingrid w ramiona.
- Woow. Aż tak tęskniłeś? - zaśmiała się dziewczyna.
- Żebyś wiedziała, czarownico!
Dorian wypuścił dziewczynę z ramion, po czym zwrócił się do Cate.
- Witaj piękna. Jak minął dzień? W pracy wszystko w porządku?
- Ciężka noc. Na szczęście Ingrid pojawiła się z samego rana pod szpitalem i dotrzymała mi towarzystwa.
- To dobrze. Ingrid pozwól, że przedstawię: Wielki Czarownik Brooklynu i mój brat - Magnus Bane. Obok stoi jeden z najlepszych Nefilim na świecie i mój szwagier - Alexander Lightwood.
Alec uśmiechnął się, usłyszawszy słowa Shade'a.
- Witaj Ingrid - Bane uśmiechnął się do czerwonowłosej.
- To zaszczyt Cię spotkać, Magnusie. Ty i Twój chłopak jesteście chodzącą legendą. No wiesz... Mroczna Wojna.
- Alexandrze, czy możesz? Strasznie tu duszno, więc może wejdziemy do środka? - powiedział Bane.
- Ja, Alexander Gideon Lightwood, Nefilim, zezwalam na Twoje wejście do tego Instytutu Dorianie Shade, czarowniku - powiedział Alec.
- A teraz Ingrid. Ingrid Fire - podpowiedział mu Dorian.
- Przecież wiem! Ja, Alexander Gideon Lightwood, Nefilim, zezwalam na Twoje wejście do tego Instytutu Ingrid Fire, czarowniku.
Po tych słowach czterech czarowników i jeden Nocny Łowca weszli do Instytutu.
*****
Dzisiejsza noc była jedną z tych zimnych nocy, gdy wiatr szaleje niemiłosiernie, a na niebie nie widać ani jednej gwiazdy. Zupełnie tak, jakby się chowały.
Szedł wąską, leśną ścieżką, pogrążony w myślach.
Czego On chce?
Przecież wiedział co ma robić, ale nie wiedział jak się do tego zabrać.
W dodatku nie wiedział gdzie jest Rebecca. Wróć. Wiedział bardzo dobrze gdzie jest. Ale dlaczego nie wraca do domu? Czy rzeczywiście jego niewinna żoneczka wiedziała o Świecie Cieni? A może knuła coś z tymi podłymi Nefilim?
Felix splunął, jakby chciał się pozbyć nieprzyjemnego smaku z ust. Smaku niewiedzy.
Po chwili ujrzał starą studnię. Miejsce, gdzie miał się potkać z Nim.
Wielokrotnie zastanawiał się: co studnia robi w środku lasu? Może należała do ludzi, którzy mieszkali kiedyś w okolicy, tak jak teraz on? Dlaczego On chce się z nim spotkać właśnie tu?
- Felix.
Odwrócił się gwałtownie i pod jednym z drzew zobaczył Go.
- Witaj Panie. Widzę, że nie przybyłeś sam. Milady - Felix ukłonił się najpierw swojemu Panu a później kobiecie, wtulającej się w jego klatkę piersiową.
- Jakiż on słodziutki! - mruknęła Lilith uśmiechając się z wyższością.
- Dziękuję, Milady. Mój Panie wzywałeś mnie - Stevens zwrócił się do demona.
- Co u Twojej małżonki? Jak jej zdrowie?
- Mój Panie, dwa dni temu, kiedy Rhaal złożył mi wizytę, Rebecca zniknęła. Nie ma jej w domu u matki i nie wiem gdzie...
- Ale ja wiem. W Instytucie. Teraz już wiesz gdzie jest TWOJA żona i MOJA Przepowiednia. Chcę odzyskać to co do mnie należy. Nie dbam o to, czy TWOJA własność przeżyje, czy nie i w jaki sposób odzyskasz MOJĄ własność! Masz przynieść PRZEPOWIEDNIĘ!
- No już, już. Nie unoś się najdroższy. Piesek wie, co robić. Prawda szczeniaczku? - zaszczebiotała Lilith.
- Tak jest, Milady. Czy to wszystko, Panie?
- Wiesz, że mój sługa, Rhaal "doprawił" trochę herbatę Twojej dziwki? Jeśli jej przyjaciele nie pomogli na czas - możesz zbierać na kwiaty - powiedział Otchłań, po czym on i Lilith zaczęli znikać w gęstej, czarnej chmurze.
Mimo, że Felix już ich nie widział, doskonale słyszał ich śmiech.
******
Witam ;) Jak minął tydzień? ;)
W tym rozdziale przybliżyłam troszkę postać naszej Estell. Mam co do niej pewne plany ;D
Co sądzicie? Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
Czytając go sama jestem zaskoczona ;D Kolejne dziecko Asmodeusza? ;p
No cóż... Tak wyszło ;)
Zostaw ślad po sobie ;)
- Ashley ;*
Etykiety:
Alec,
bracia,
Catarina,
Dorian Shade,
Estell Brown,
Felix Stevens,
ff,
Ingrid Fire,
Instytut,
Magnus,
Maryse,
Otchłań,
przepowiednia,
Rebecca,
Remus Gardell
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Rozdział 12
- Powinnaś coś zjeść, Becky - nakazał Simon.
- Nie teraz. Nigdy nie wiadomo czy znowu nie stracę przytomności, a muszę wam powie...
- Zaczekaj. Pamiętasz, że straciłaś przytomność pod bramą, prawda? - zaciekawił się Magnus.
- Tak. Widziałam kogoś na terenie Instytutu. A później ocknęłam się i ujrzałam Silasa. Leżałam na schodach i chciałam mu o wszystkim powiedzieć, ale zobaczyłam przed oczami ciemność - odpowiedziała.
- Bo znowu zemdlałaś - dodał trener.
- Muszę się zgodzić z Simonem. Powinnaś coś zjeść i nabrać trochę sił - wtrącił Luke.
- Czy wy nie rozumiecie, że jesteśmy w niebezpieczeństwie?! - jęknęła Rebecca.
- Bo to pierwszy raz? - zachichotał Jace - Byłaś kiedyś w Edomie? Demoniczny wymiar i te sprawy? Może spotkałaś Lilith? To taka "demon - psychopatka", która nie chciała się od nas odczepić...
Jocelyn i Maryse spojrzały na blondyna karcąco, a kąciki ust Luke'a drgnęły nieznacznie.
- No dobraaa. Namówiłeś mnie, Jace. Lepiej zjeść coś teraz, bo później po tych rewelacjach mogę stracić apetyt - oznajmiła.
Wszyscy więc udali się do jadalni. Kiedy Estell zobaczyła ile osób wchodzi do pomieszczenie, chwyciła się za głowę, po czym odwróciła się i szybko pobiegła do kuchni.
- Nasza Estell będzie musiała się dobrze nagimnastykować, robiąc śniadanie dla trzynastu osób - zachichotał Jace, przez co został nagrodzony przez Clary kuksańcem w bok.
Czy posiłek o godzinie dwunastej można nazwać śniadaniem?
Ku zaskoczeniu wszystkich dziewczyna uwinęła się szybko i przeszła samą siebie.
Podała świeże bułeczki, po kostce masła: zwykłego, ziołowego oraz czosnkowego, a do tego patery z różnymi rodzajami wędlin i serów. Na stole znalazły się też dżem i miód.
Naprawdę się postarała. Kiedy wszyscy myśleli, że Estell skończyła już wnosić jedzenie, dziewczyna przyniosła miskę jajecznicy i smażony bekon. Na końcu postawiła na stole wiklinowy koszyk średniej wielkości, wypełniony jabłkami.
Do picia jak zwykle podała kawę, mleko, herbatę, wodę i sok.
Podczas posiłku Rebbeca milczała, zajadając się najlepszą jej zdaniem jajecznicą na świecie. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest głodna.
Upchnęła w siebie jeszcze dwie bułki, plaster bekonu a wszystko przepiła swoją ulubioną czarną kawą.
Przez cały ten czas nawet nie pomyślała o Felixie i o tym co usłyszała.
- Może teraz mnie wysłuchacie? Jestem najedzona i wypoczęta! - oznajmiła, odkładając kubek.
- Moja droga musisz się oszczędzać! Podaliśmy Ci... lekarstwo, przez które możesz mieć zawroty głowy w ciągu następnych trzech dni! - powiadomiła ją Catarina.
Becky przewróciła oczami i westchnęła ciężko.
- Nie zachowuj się jak dziecko! - skarcił ją Simon.
- Odezwał się dorosły! - warknęła w odpowiedzi.
- No już! Spokój! - wtrąciła Jocelyn - Mamy naprawdę wiele do omówienia. Możemy rozmawiać tu lub pójść do salonu. Wolałabym jednak to drugie.
- Jestem za pani...
- Jocelyn, Simon! Tak trudno zapamiętać? - zaśmiała się.
Lewis uśmiechnął się szeroko.
- Estell, moja droga! - zawołała Maryse.
- Słucham, pani Lightwood - dziewczyna wbiegła do jadalni szeroko uśmiechając się.
Na jej twarzy Maryse dostrzegła rumieńce. Dwa guziki jej bluzki były rozpięte.
- Co... To znaczy... Ja... Dziękujemy za śniadanie... Posiłek. Masz wolne do końca dnia - wydukała z siebie Maryse, po czym odwróciła się i wyszła z jadalni.
Wszyscy po kolei zaczęli wstawać od stołu.
- Idziemy do salonu! Ruszcie się! - oświadczyła Isabelle i wyszła z Rebbecą i Simonem.
Alec uśmiechnął się pod nosem, widząc idącego przed nim Doriana z Catariną.
Czarownik otwarcie okazywał swoje zainteresowanie Cate. Dwuznaczne teksty i ten specyficzny sposób podrywania! Zupełnie jak... Magnus!
W końcu to bracia. A może wszystkie dzieci Asmodeusza są takie?
I pomyśleć, że byłem zazdrosny o brata Magnusa.
Zaraz. Naprawdę byłem zazdrosny?!
Nocny Łowca poczuł czyjąś dłoń, chwytającą jego przedramię.
- Czemu tak się szczerzysz? - usłyszał szept Magnusa.
- Widziałeś jak matka zareagowała widząc Essie w takim stanie?! Czy ona sobie nie zdawała sprawy, dlaczego ta dziewczyna tak często ma jakieś "sprawy" do załatwienia? Estell jest zakochana i na pewno się z kimś spotyka. Jestem ciekawy jak matka spróbuje ją przekupić, żeby została w Instytucie - zachichotał Alec.
- Nie musi jej przekonywać. Panna Brown zostanie. Mieszkanie i praca w tym miejscu nie są żadną przeszkodą, by dziewczyna spotykała się z ukochanym - wyszeptał mu do ucha Bane.
- Co wiesz? - Lightwood spojrzał na niego z ukosa.
- Nie żebym był plotkarzem...
- Magnuuus!
- Jak wiesz, Twój chłopak to Wielki Czaro... No dobra. Estell spotyka się z Seamusem.
- Co?!
- Pamiętasz jak Cate zadzwoniła do mnie w sprawie śmierci Remusa?
Alec przytaknął głową.
- Idąc do jego mieszkania zauważyłem chichoczącą Estell przypartą do drzewa przez naszego wilczka, który szeptał jej coś do ucha - na twarzy Magnusa pojawił się uśmieszek.
- Przyparta do drzewa?! Hmm. Interesujący pomysł - mruknął Alec pod nosem, lecz stwierdzenie to nie uszło uwadze czarownika.
- Ktoś tu chyba spędza samotnie noce - zachichotał.
- A żebyś wiedział! Mój chłopak przychodził do łóżka wtedy, gdy już spałem, a gdy się budziłem jego już nie było. Natomiast teraz kładzie się wcześniej niż ja i śpi jak beton.
- Porozmawiamy o tym później - oznajmił czarownik a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
- Trzymam Cię za słowo, Bane!
Kiedy tylko młody Lightwood i czarownik przekroczyli próg salonu usłyszeli głos Becky.
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie! Musimy powiadomić ten wasz rząd, to całe Clave!
- Spokojnie. Zacznij od początku - powiedział trener, co zdziwiło wszystkich.
W końcu ten Nocny Łowca nie słynął z uprzejmości.
Całe towarzystwo rozsiadło się w salonie. Kiedy już każdy znalazł dla siebie miejsce, Rebecca zabrała głos.
- Wczoraj obudziłam się o osiemnastej. Zdziwiłam się, ponieważ ja nigdy nie sypiam o tej porze. W dodatku za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy właściwie zasnęłam. Podniosłam się i usiadłam. Strasznie bolała mnie głowa. Kiedy wstałam, zobaczyłam, że spałam w ubraniach i w butach...
- Spałaś w butach?! Po co?! - zapytał blondyn.
- Na Anioła! Jace! Nie przerywaj! - warknęła w jego stronę Isabelle.
- Ktoś najwyraźniej zaniósł Becky do łóżka - wtrąciła się Jocelyn.
- Felix! Zupełnie o nim zapomnieliśmy! - jęknął Simon.
- Sądząc po stanie w jakim była Twoja siostra, śmiem twierdzić, że nasz Przyziemny jest martwy - oświadczył Magnus.
Rebecca zacisnęła pięści i spuściła głowę.
- Bardzo nam przykro - odezwała się Maryse.
- Niepotrzebnie, pani Lightwood - głos dziewczyny był lekko zachrypnięty.
- Ale...
- Felix, żyje i ma się doskonale. O ile wypełni swoje zadanie nadal tak będzie.
- Becky - trener Cartwright nawiązał z dziewczyną kontakt wzrokowy - Opowiesz o tym co się stało? - zapytał.
- Poszłam do kuchni się napić. Zobaczyłam moją torebkę na stole, pominę fakt, że zawsze zostawiam ją w sypialni. Chciałam zapytać Felixa o to wszystko, gdy nagle usłyszałam czyjąś rozmowę, dochodzącą z przedpokoju. Podeszłam bliżej i zobaczyłam...
Rebecca zacisnęła usta i odwróciła wzrok. Bolało. Za bardzo.
- Jeden głos należał do Felixa, a drugi do demona.
- Demona? Przyziemny i demon? Możesz nam podać jakieś cechy charakterystyczne? - spytał Dorian.
- Miał zachrypnięty głos i wyglądał jak jaszczurka. Jaszczurka wielkości człowieka.
- Rhaal - trójka czarowników odezwała się równocześnie.
- Co to znaczy? - spytała siostra Simona.
- Rhaal to demon, który Cię otruł. Przez jego truciznę straciłaś przytomność. Wtedy ktoś musiał Cię położyć do łóżka. Gdybyś się nie obudziła... Umarłabyś - wyjaśniła jej Catarina.
- Świetnie! Koleżka Felixa chciał mnie otruć! Znam już odpowiedź na moje pierwsze pytanie - prychnęła Rebecca.
- Pamiętasz coś, co mogłoby nam wskazać sposób, w jaki zostałaś otruta? To na pewno musiało zdarzyć się wczoraj, ponieważ trucizna jaszczura działa bardzo szybko - Dorian spojrzał pytająco na Becky.
- Przyszłam po pracy do domu. Poszłam do kuchni, gdzie siedział Felix. Zapytał czy chcę herbaty. Powiedziałam, że tak i poszłam do łazienki.
- Trucizna do herbatki! Jakież to staromodne! - prychnął Shade.
- Więc Twój mąż wie o Świecie Cieni? - zapytała Maryse.
- Na to wygląda.
- To dlatego tak dziwnie się zachowywał w naszej obecności - oznajmiła Izzy.
- Mogę o coś zapytać? - wypaliła nieoczekiwanie Rebecca - Kim jest Remus? - pytanie skierowane było do Magnusa.
- Czarownikiem, zamordowanym przez demony. Dlaczego pytasz?
- Więc... To wy macie przepowiednię? - wyszeptała siostra Simona.
Bane utkwił spojrzenie w dziewczynie i przyglądał się jej uważnie. Przez krótką chwile patrzyli sobie w oczy, jakby porozumiewali się mentalnie.
- W rzeczy samej. Pozwolę sobie zadać pytanie: skąd znałaś Remusa? I kto Ci powiedział o przepowiedni?
- Nie znałam go. Ten demon powiedział Felixowi, że Remus nie żyje i że teraz jego kolej.
- Jego kolej?
- Tak. Felix poprosił go o instrukcję. Ten powiedział, że "pan" kazał mu szukać przepowiedni. Twierdził, że Remus kłamał mówiąc, że została skradziona.
Dziewczyna ponownie spuściła wzrok. Nadszedł czas na finał opowieści.
- Felix powiedział demonowi, że koło mnie kręcą się Nefilim - powiedziała, wpatrując się w swoje zaciśnięte pięści - Demon kazał mu zabijać w razie potrzeby, choć zastanawiam się jak to możliwe, by Przyziemny mógł zabić Nocnego Łowcę? Przecież on nie ma Wzroku, więc po nałożeniu runy nie mógłby was zobaczyć!
- Może on nie jest Przyziemnym? - zapytała Catarina.
- To kim w takim razie? Jednorożcem? - prychnął Jace.
- Musimy się tego dowiedzieć - oświadczył Luke.
- Możesz kontynuować? - Maryse zwróciła się do dziewczyny.
W milczeniu czekali na odpowiedź.
Każdy z nich wiedział, że trudno jest mówić o takich rzeczach.
Kiedy świat staje na głowie można oszaleć, bez odpowiedniego wsparcia.
- Demon kazał wysłać mnie do was jako szpiega. Felix zaprotestował twierdząc, że nie wiem nic o Świecie Cieni i wtedy ta jaszczurka zaczęła syczeć jak oszalała!
Łzy spływały po policzkach Becky, zostawiając za sobą ledwo widoczne ślady. Widać było, że dziewczyna prowadzi ze sobą wewnętrzną walkę, jakby chciała się od czegoś powstrzymać.
- Powiedział, że "pan" kazał temu dziwakowi mnie zaatakować, żebyście mi powiedzieli o waszym świecie! Powiedział, że mój brat ma zostać Nefilim! Powiedział, że dziewczyna i przyjaciółka Simona są Nefilim! On was zna! Chce się dowiedzieć, czy przepowiednia jest tutaj! Powiedział, że jeśli Felix nie znajdzie przepowiedni spotka go taki sam los jak tego czarownika! I mnie też ma spotkać taki los, jeśli mój mąż nie wypełni zadania! A Felix? Powiedział, że mnie nie kocha i nigdy nie kochał! Powiedział, że ja się nie liczę! - wykrzyczała.
Oddychając ciężko omiotła wzrokiem każdego, kto był obecny w pomieszczeniu. Na ich twarzach dostrzegła współczucie. Kiedy napotkała oczy Silasa patrzące na nią, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła głośno płakać.
- Ciii... Becky. Już dobrze siostrzyczko. Tutaj nic Ci nie grozi - szeptał Simon, przytulając ją.
- Powinnaś odpocząć.
- Nie - dziewczyna wyrwała się z objęć brata - Jeśli jest coś co powinnam zrobić to na pewno zemścić się na tym sukinsynie! Nikt nie ma prawa skrzywdzić mojej rodziny! Dowiem się o co tu chodzi, czego chce Felix i ten jego tajemniczy "pan" i skutecznie uniemożliwię im zdobycie tego! Nawet za cenę własnego życia! Jednak moim największym pragnieniem jest to, żeby Felix Stevens zgnił w piekle! Chociaż nie... Nie zasługuje nawet na to!
- Wow! Postawa godna Nocnego Łowcy! Ucz się od siostry, Lewis! - zaśmiał się Herondale.
Zanim jednak Simon zdążył się odgryźć, odezwał się Dorian,
- Widzisz Rebecco, to wszystko jest troszkę bardziej skomplikowane. Otóż "pan" Twojego męża to demon, który zwie się Otchłań. Był on kiedyś potężny, ale nasz ojciec - tu Dorian wskazał siebie i Magnusa - postanowił zdegradować go do demona niższej rangi. Zanim to zrobił Otchłań stworzył "klątwę - przepowiednię", która jest powodem tego całego zamieszania. Przez nią zagrożony jest Świat Cieni i nie tylko.
- Wasz ojciec? - dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie.
- Asmodeusz, Książe Piekieł.
- Okeej. To co teraz?
- Dobre pytanie - westchnęła Maryse - To wszystko posuwa się do przodu w zaskakująco szybkim tempie. Muszę zawiadomić Clave.
- Zgadzam się z Tobą - powiedział Luke.
- Nie ma na co czekać. Muszą coś z tym zrobić - dodał Jocelyn.
- Albo po raz kolejny poradzimy sobie sami i po raz kolejny uratujemy świat! - oznajmił Jace.
- Jak na razie wszyscy tu obecni będą nocować w Instytucie. W tym tygodniu dołączy do nas nowa uczennica - oznajmiła pani Lightwood.
- Kto? - zaciekawił się Silas.
- Sophie Alderkey - odpowiedziała trenerowi po czym zwróciła się do Shade'a:
- Dorianie, kiedy zjawi się Twoja przyjaciółka Ingrid proszę Cię, żebyś i ją przyprowadził do Instytutu. Ponieważ wszyscy mamy styczność z przepowiednią jesteśmy w niebezpieczeństwie. Najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli noc będziemy spędzać w tym samym miejscu. W ciągu dnia będzie tak jak zawsze. Wiadomość do Clave wyślę jutro. Powiadomię również Cichych Braci i Żelazne Siostry. A teraz proponuję się rozejść. Estell przydzieli pokoje tym, którzy ich jeszcze nie mają. Ta sprawa zajęła nam prawie cały dzień! Idę odpocząć! - powiedział Maryse, po czym wyszła z salonu.
******
Po zebraniu każdy zajął się sobą.
Jocelyn i Luke zaszyli się w swoim pokoju, tak samo jak Alec z Magnusem. Maryse również poszła do siebie, nie mając ochoty na nic. Isabelle i Simon siedzieli z Becky w jej pokoju. Magnus kazał im pilnować dziewczyny, ponieważ tak jak powiedział Cate - mogą wystąpić zawroty głowy. Dorian zaszył się w Bibliotece, a Catarina poszła do szpitala na dyżur. Trener Cartwright poszedł na Salę Treningową potrenować, lecz kiedy Jace i Clary również tam przyszli, mężczyzna skinął głową i udał się do swojego pokoju.
Dziś wszyscy w Instytucie myśleli tylko o jednym.
Demon + Klątwa = Problemy.
******
Tą część rozdziału dedykuję Lady Herondale i Kate, które prosiły o Clace <3
Mam nadzieję, że się spodoba! ;)
- Jestem taka zmęczona, Jace!
Clary rzuciła się na łóżko, rozsypując przy tym swoje rude loki na poduszkę. Wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy.
- Przynajmniej nie możemy narzekać na nudę - odparł Nocny Łowca.
Dziewczyna poczuła, że materac delikatnie się ugiął pod ciężarem ciała Jace'a. Chłopak usiadł obok niej, obiema rękami chwycił nogi Clary i położył sobie na kolanach. Jego dłonie, delikatnie zaczęły masować stopy dziewczyny. Zamruczała cichutko, a gdy otworzyła oczy jej narzeczony uśmiechał się pod nosem.
- Co Cię tak bawi? - zapytała.
- Zauważyłem dziś kilka ciekawych rzeczy.
- Co masz na myśli?
- Czyżby umknęło Twojej uwadze, o Najbystrzejsza ze wszystkich, zaraz za mną i moim parabatai, że braciszek Magnusa zaleca się do naszej pani Pielęgniarki?
- Jest pan naprawdę zabawny, panie Herondale! Jasne, że zauważyłam! Jakoś Dorian szczególnie się z tym nie kryje. Jestem za to ciekawa czy Ty, panie Spostrzegawczy widziałeś jak nasz trener patrzy na siostrę Simona!
Jace zsunął nogi dziewczyny ze swoich kolan i z gracją wdrapał się na łóżko, zajmując miejsce obok swojej ukochanej.
- Cartwright patrzy na nią tak, jak ja na Ciebie - wyszeptał.
Rudowłosa wstrzymała oddech. Jace myślał tak jak ona. Jace rozumiał ją bez słów. Jace przy każdej okazji sprawiał, że w jej myśli krążyły w okół jednej osoby. Jego osoby.
Nocny Łowca zbliżył się do niej, sprawiając, że dzieliły ich już tylko centymetry.
- Jesteś centrum mojego wszechświata, Clary - wyszeptał i pocałował ją.
Pocałunek był delikatny, pełen miłości, tęsknoty i obietnicy. Jace delikatnie głaskał jej plecy opuszkami palców, stopniowo posuwając się w kierunku bioder. Przyjemny dreszcz przeszedł ciało Clary. Pragnęła go. Tak bardzo.
Dużo czasu minęło, odkąd mieli okazję być sami. Teraz, po ostatnich wydarzeniach i naradach wszyscy potrzebowali odpoczynku i choćby chwili prywatności.
Rudowłosa położyła swoje dłonie na jego karku, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Teraz ich pocałunek stał się intensywniejszy. Pełen namiętności i pożądania.
Jace objął ją w pasie i w ułamku sekundy dziewczyna znalazła się pod nim. Clary wplotła palce w jego włosy i delikatnie za nie szarpnęła, co spowodowało, że z ust Nocnego Łowcy wydobył się cichutki jęk. Odsunął się od niej, ciężko oddychając. Jego złote oczy pociemniały.
- Pragnę. Cię. Teraz. - wyszeptał.
Oboje gwałtownie się podnieśli, a po chwili koszulka Jace'a i bluzka Clary wylądowały na podłodze.
Ich usta ponownie złączyły się w pocałunku. Dłonie Clary wędrowały po tak dobrze jej znanych umięśnionych plecach ukochanego. Czuła jego ręce, wędrujące po swoich plecach i karku. Czuła palce wplatające się w jej włosy. Nim się zorientowała, jej ukochany w jakiś cudowny sposób pozbył się reszty swojej garderoby. Jej również...
W pewnej chwili Jace pchnął ją na miękką pościel, przywierając do niej swoim ciałem. Splótł swoje palce z jej palcami, przyciskając i unieruchamiając ręce dziewczyny po obu stronach jej głowy.
Jego usta zaczęły wędrować, obsypując pocałunkami jej szyję, ramiona, obojczyk i piersi...
Dziewczyna wtuliła się w ramie ukochanego.
Leżeli tak przytuleni czekając, aż Morfeusz łaskawie przyjmie ich w swoje Objęcia.
- Dlaczego wszyscy, którzy chcą zniszczyć świat lub przejąć nad nim władzę muszą się kręcić wokół nas? - zapytała rudowłosa.
- Nie myślę o tym. Z resztą teraz mnie to nie interesuje - odparł sennie Herondale.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". Dla mnie najważniejsza jesteś Ty.
Nocny Łowca chwycił jej dłoń, przyłożył ją do swoich ust i delikatnie pocałował.
- Cały czas myślę o Tobie i naszym ślubie, który Isabelle ma zamiar zaplanować.
- Razjelu! Naprawdę jej to obiecaliśmy? Planowanie tego wszystkiego? - jęknęła Clary.
- Mam tylko nadzieję, że nie zajmie się cateringiem. Jeśli Izzy coś ugotuje, będziemy mieć zbiorowy pogrzeb. I nie będę mógł nacieszyć się swoją panią Herondale - mruknął jej do ucha.
- Kocham Cię, Herondale - wyszeptała.
- Nie bardziej niż ja Ciebie - odpowiedział, po czym zasnął, trzymając swoją ukochaną w ramionach.
******
Witajcie kochani ! Mamy rozdział 12! :)
Jak się podoba?
Miałam zamiar dodać go już w piątek, ale brakowało mi sceny ostatniej ;)
Uwierzcie lub nie...
Ciężko jest się skupić i pisać, kiedy zajmujesz się dwoma torpedami:
* Brat, który podkrada Ci brokat do zdobienia paznokci, tylko po to, by rozsypać go po mieszkaniu i oznajmić Ci: "Asio, Magnus Bane tu był!"
(taaa, mój pięcioletni brat uwielbia Magnusa - w wersji ocenzurowanej, no! ;P)
* Siostra, która chce, żeby śpiewać jej piosenkę z " Miraculum. Biedronka i Czarny Kot"
(ta piosenka po nocach mi się śni ;P)
Do tego jeszcze tablet mi fiksuje! ;/
Wracając do rozdziału...
Ostatnią scenę dedykuję Lady Herondale i Kate oraz wszystkim fanom Clace <3
Co myślicie? Nada się? ;)
Dzięki za wyświetlenia i komentarze ;*
Ps. Zauważyliście, że często dodaję rozdził po godzinie 3 w nocy?! ;p
Życzę miłego i udanego poniedziałku, biszkopciki ;*
Pps. Czytasz? Zostaw ślad ;*
- Nie teraz. Nigdy nie wiadomo czy znowu nie stracę przytomności, a muszę wam powie...
- Zaczekaj. Pamiętasz, że straciłaś przytomność pod bramą, prawda? - zaciekawił się Magnus.
- Tak. Widziałam kogoś na terenie Instytutu. A później ocknęłam się i ujrzałam Silasa. Leżałam na schodach i chciałam mu o wszystkim powiedzieć, ale zobaczyłam przed oczami ciemność - odpowiedziała.
- Bo znowu zemdlałaś - dodał trener.
- Muszę się zgodzić z Simonem. Powinnaś coś zjeść i nabrać trochę sił - wtrącił Luke.
- Czy wy nie rozumiecie, że jesteśmy w niebezpieczeństwie?! - jęknęła Rebecca.
- Bo to pierwszy raz? - zachichotał Jace - Byłaś kiedyś w Edomie? Demoniczny wymiar i te sprawy? Może spotkałaś Lilith? To taka "demon - psychopatka", która nie chciała się od nas odczepić...
Jocelyn i Maryse spojrzały na blondyna karcąco, a kąciki ust Luke'a drgnęły nieznacznie.
- No dobraaa. Namówiłeś mnie, Jace. Lepiej zjeść coś teraz, bo później po tych rewelacjach mogę stracić apetyt - oznajmiła.
Wszyscy więc udali się do jadalni. Kiedy Estell zobaczyła ile osób wchodzi do pomieszczenie, chwyciła się za głowę, po czym odwróciła się i szybko pobiegła do kuchni.
- Nasza Estell będzie musiała się dobrze nagimnastykować, robiąc śniadanie dla trzynastu osób - zachichotał Jace, przez co został nagrodzony przez Clary kuksańcem w bok.
Czy posiłek o godzinie dwunastej można nazwać śniadaniem?
Ku zaskoczeniu wszystkich dziewczyna uwinęła się szybko i przeszła samą siebie.
Podała świeże bułeczki, po kostce masła: zwykłego, ziołowego oraz czosnkowego, a do tego patery z różnymi rodzajami wędlin i serów. Na stole znalazły się też dżem i miód.
Naprawdę się postarała. Kiedy wszyscy myśleli, że Estell skończyła już wnosić jedzenie, dziewczyna przyniosła miskę jajecznicy i smażony bekon. Na końcu postawiła na stole wiklinowy koszyk średniej wielkości, wypełniony jabłkami.
Do picia jak zwykle podała kawę, mleko, herbatę, wodę i sok.
Podczas posiłku Rebbeca milczała, zajadając się najlepszą jej zdaniem jajecznicą na świecie. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest głodna.
Upchnęła w siebie jeszcze dwie bułki, plaster bekonu a wszystko przepiła swoją ulubioną czarną kawą.
Przez cały ten czas nawet nie pomyślała o Felixie i o tym co usłyszała.
- Może teraz mnie wysłuchacie? Jestem najedzona i wypoczęta! - oznajmiła, odkładając kubek.
- Moja droga musisz się oszczędzać! Podaliśmy Ci... lekarstwo, przez które możesz mieć zawroty głowy w ciągu następnych trzech dni! - powiadomiła ją Catarina.
Becky przewróciła oczami i westchnęła ciężko.
- Nie zachowuj się jak dziecko! - skarcił ją Simon.
- Odezwał się dorosły! - warknęła w odpowiedzi.
- No już! Spokój! - wtrąciła Jocelyn - Mamy naprawdę wiele do omówienia. Możemy rozmawiać tu lub pójść do salonu. Wolałabym jednak to drugie.
- Jestem za pani...
- Jocelyn, Simon! Tak trudno zapamiętać? - zaśmiała się.
Lewis uśmiechnął się szeroko.
- Estell, moja droga! - zawołała Maryse.
- Słucham, pani Lightwood - dziewczyna wbiegła do jadalni szeroko uśmiechając się.
Na jej twarzy Maryse dostrzegła rumieńce. Dwa guziki jej bluzki były rozpięte.
- Co... To znaczy... Ja... Dziękujemy za śniadanie... Posiłek. Masz wolne do końca dnia - wydukała z siebie Maryse, po czym odwróciła się i wyszła z jadalni.
Wszyscy po kolei zaczęli wstawać od stołu.
- Idziemy do salonu! Ruszcie się! - oświadczyła Isabelle i wyszła z Rebbecą i Simonem.
Alec uśmiechnął się pod nosem, widząc idącego przed nim Doriana z Catariną.
Czarownik otwarcie okazywał swoje zainteresowanie Cate. Dwuznaczne teksty i ten specyficzny sposób podrywania! Zupełnie jak... Magnus!
W końcu to bracia. A może wszystkie dzieci Asmodeusza są takie?
I pomyśleć, że byłem zazdrosny o brata Magnusa.
Zaraz. Naprawdę byłem zazdrosny?!
Nocny Łowca poczuł czyjąś dłoń, chwytającą jego przedramię.
- Czemu tak się szczerzysz? - usłyszał szept Magnusa.
- Widziałeś jak matka zareagowała widząc Essie w takim stanie?! Czy ona sobie nie zdawała sprawy, dlaczego ta dziewczyna tak często ma jakieś "sprawy" do załatwienia? Estell jest zakochana i na pewno się z kimś spotyka. Jestem ciekawy jak matka spróbuje ją przekupić, żeby została w Instytucie - zachichotał Alec.
- Nie musi jej przekonywać. Panna Brown zostanie. Mieszkanie i praca w tym miejscu nie są żadną przeszkodą, by dziewczyna spotykała się z ukochanym - wyszeptał mu do ucha Bane.
- Co wiesz? - Lightwood spojrzał na niego z ukosa.
- Nie żebym był plotkarzem...
- Magnuuus!
- Jak wiesz, Twój chłopak to Wielki Czaro... No dobra. Estell spotyka się z Seamusem.
- Co?!
- Pamiętasz jak Cate zadzwoniła do mnie w sprawie śmierci Remusa?
Alec przytaknął głową.
- Idąc do jego mieszkania zauważyłem chichoczącą Estell przypartą do drzewa przez naszego wilczka, który szeptał jej coś do ucha - na twarzy Magnusa pojawił się uśmieszek.
- Przyparta do drzewa?! Hmm. Interesujący pomysł - mruknął Alec pod nosem, lecz stwierdzenie to nie uszło uwadze czarownika.
- Ktoś tu chyba spędza samotnie noce - zachichotał.
- A żebyś wiedział! Mój chłopak przychodził do łóżka wtedy, gdy już spałem, a gdy się budziłem jego już nie było. Natomiast teraz kładzie się wcześniej niż ja i śpi jak beton.
- Porozmawiamy o tym później - oznajmił czarownik a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
- Trzymam Cię za słowo, Bane!
Kiedy tylko młody Lightwood i czarownik przekroczyli próg salonu usłyszeli głos Becky.
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie! Musimy powiadomić ten wasz rząd, to całe Clave!
- Spokojnie. Zacznij od początku - powiedział trener, co zdziwiło wszystkich.
W końcu ten Nocny Łowca nie słynął z uprzejmości.
Całe towarzystwo rozsiadło się w salonie. Kiedy już każdy znalazł dla siebie miejsce, Rebecca zabrała głos.
- Wczoraj obudziłam się o osiemnastej. Zdziwiłam się, ponieważ ja nigdy nie sypiam o tej porze. W dodatku za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy właściwie zasnęłam. Podniosłam się i usiadłam. Strasznie bolała mnie głowa. Kiedy wstałam, zobaczyłam, że spałam w ubraniach i w butach...
- Spałaś w butach?! Po co?! - zapytał blondyn.
- Na Anioła! Jace! Nie przerywaj! - warknęła w jego stronę Isabelle.
- Ktoś najwyraźniej zaniósł Becky do łóżka - wtrąciła się Jocelyn.
- Felix! Zupełnie o nim zapomnieliśmy! - jęknął Simon.
- Sądząc po stanie w jakim była Twoja siostra, śmiem twierdzić, że nasz Przyziemny jest martwy - oświadczył Magnus.
Rebecca zacisnęła pięści i spuściła głowę.
- Bardzo nam przykro - odezwała się Maryse.
- Niepotrzebnie, pani Lightwood - głos dziewczyny był lekko zachrypnięty.
- Ale...
- Felix, żyje i ma się doskonale. O ile wypełni swoje zadanie nadal tak będzie.
- Becky - trener Cartwright nawiązał z dziewczyną kontakt wzrokowy - Opowiesz o tym co się stało? - zapytał.
- Poszłam do kuchni się napić. Zobaczyłam moją torebkę na stole, pominę fakt, że zawsze zostawiam ją w sypialni. Chciałam zapytać Felixa o to wszystko, gdy nagle usłyszałam czyjąś rozmowę, dochodzącą z przedpokoju. Podeszłam bliżej i zobaczyłam...
Rebecca zacisnęła usta i odwróciła wzrok. Bolało. Za bardzo.
- Jeden głos należał do Felixa, a drugi do demona.
- Demona? Przyziemny i demon? Możesz nam podać jakieś cechy charakterystyczne? - spytał Dorian.
- Miał zachrypnięty głos i wyglądał jak jaszczurka. Jaszczurka wielkości człowieka.
- Rhaal - trójka czarowników odezwała się równocześnie.
- Co to znaczy? - spytała siostra Simona.
- Rhaal to demon, który Cię otruł. Przez jego truciznę straciłaś przytomność. Wtedy ktoś musiał Cię położyć do łóżka. Gdybyś się nie obudziła... Umarłabyś - wyjaśniła jej Catarina.
- Świetnie! Koleżka Felixa chciał mnie otruć! Znam już odpowiedź na moje pierwsze pytanie - prychnęła Rebecca.
- Pamiętasz coś, co mogłoby nam wskazać sposób, w jaki zostałaś otruta? To na pewno musiało zdarzyć się wczoraj, ponieważ trucizna jaszczura działa bardzo szybko - Dorian spojrzał pytająco na Becky.
- Przyszłam po pracy do domu. Poszłam do kuchni, gdzie siedział Felix. Zapytał czy chcę herbaty. Powiedziałam, że tak i poszłam do łazienki.
- Trucizna do herbatki! Jakież to staromodne! - prychnął Shade.
- Więc Twój mąż wie o Świecie Cieni? - zapytała Maryse.
- Na to wygląda.
- To dlatego tak dziwnie się zachowywał w naszej obecności - oznajmiła Izzy.
- Mogę o coś zapytać? - wypaliła nieoczekiwanie Rebecca - Kim jest Remus? - pytanie skierowane było do Magnusa.
- Czarownikiem, zamordowanym przez demony. Dlaczego pytasz?
- Więc... To wy macie przepowiednię? - wyszeptała siostra Simona.
Bane utkwił spojrzenie w dziewczynie i przyglądał się jej uważnie. Przez krótką chwile patrzyli sobie w oczy, jakby porozumiewali się mentalnie.
- W rzeczy samej. Pozwolę sobie zadać pytanie: skąd znałaś Remusa? I kto Ci powiedział o przepowiedni?
- Nie znałam go. Ten demon powiedział Felixowi, że Remus nie żyje i że teraz jego kolej.
- Jego kolej?
- Tak. Felix poprosił go o instrukcję. Ten powiedział, że "pan" kazał mu szukać przepowiedni. Twierdził, że Remus kłamał mówiąc, że została skradziona.
Dziewczyna ponownie spuściła wzrok. Nadszedł czas na finał opowieści.
- Felix powiedział demonowi, że koło mnie kręcą się Nefilim - powiedziała, wpatrując się w swoje zaciśnięte pięści - Demon kazał mu zabijać w razie potrzeby, choć zastanawiam się jak to możliwe, by Przyziemny mógł zabić Nocnego Łowcę? Przecież on nie ma Wzroku, więc po nałożeniu runy nie mógłby was zobaczyć!
- Może on nie jest Przyziemnym? - zapytała Catarina.
- To kim w takim razie? Jednorożcem? - prychnął Jace.
- Musimy się tego dowiedzieć - oświadczył Luke.
- Możesz kontynuować? - Maryse zwróciła się do dziewczyny.
W milczeniu czekali na odpowiedź.
Każdy z nich wiedział, że trudno jest mówić o takich rzeczach.
Kiedy świat staje na głowie można oszaleć, bez odpowiedniego wsparcia.
- Demon kazał wysłać mnie do was jako szpiega. Felix zaprotestował twierdząc, że nie wiem nic o Świecie Cieni i wtedy ta jaszczurka zaczęła syczeć jak oszalała!
Łzy spływały po policzkach Becky, zostawiając za sobą ledwo widoczne ślady. Widać było, że dziewczyna prowadzi ze sobą wewnętrzną walkę, jakby chciała się od czegoś powstrzymać.
- Powiedział, że "pan" kazał temu dziwakowi mnie zaatakować, żebyście mi powiedzieli o waszym świecie! Powiedział, że mój brat ma zostać Nefilim! Powiedział, że dziewczyna i przyjaciółka Simona są Nefilim! On was zna! Chce się dowiedzieć, czy przepowiednia jest tutaj! Powiedział, że jeśli Felix nie znajdzie przepowiedni spotka go taki sam los jak tego czarownika! I mnie też ma spotkać taki los, jeśli mój mąż nie wypełni zadania! A Felix? Powiedział, że mnie nie kocha i nigdy nie kochał! Powiedział, że ja się nie liczę! - wykrzyczała.
Oddychając ciężko omiotła wzrokiem każdego, kto był obecny w pomieszczeniu. Na ich twarzach dostrzegła współczucie. Kiedy napotkała oczy Silasa patrzące na nią, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła głośno płakać.
- Ciii... Becky. Już dobrze siostrzyczko. Tutaj nic Ci nie grozi - szeptał Simon, przytulając ją.
- Powinnaś odpocząć.
- Nie - dziewczyna wyrwała się z objęć brata - Jeśli jest coś co powinnam zrobić to na pewno zemścić się na tym sukinsynie! Nikt nie ma prawa skrzywdzić mojej rodziny! Dowiem się o co tu chodzi, czego chce Felix i ten jego tajemniczy "pan" i skutecznie uniemożliwię im zdobycie tego! Nawet za cenę własnego życia! Jednak moim największym pragnieniem jest to, żeby Felix Stevens zgnił w piekle! Chociaż nie... Nie zasługuje nawet na to!
- Wow! Postawa godna Nocnego Łowcy! Ucz się od siostry, Lewis! - zaśmiał się Herondale.
Zanim jednak Simon zdążył się odgryźć, odezwał się Dorian,
- Widzisz Rebecco, to wszystko jest troszkę bardziej skomplikowane. Otóż "pan" Twojego męża to demon, który zwie się Otchłań. Był on kiedyś potężny, ale nasz ojciec - tu Dorian wskazał siebie i Magnusa - postanowił zdegradować go do demona niższej rangi. Zanim to zrobił Otchłań stworzył "klątwę - przepowiednię", która jest powodem tego całego zamieszania. Przez nią zagrożony jest Świat Cieni i nie tylko.
- Wasz ojciec? - dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie.
- Asmodeusz, Książe Piekieł.
- Okeej. To co teraz?
- Dobre pytanie - westchnęła Maryse - To wszystko posuwa się do przodu w zaskakująco szybkim tempie. Muszę zawiadomić Clave.
- Zgadzam się z Tobą - powiedział Luke.
- Nie ma na co czekać. Muszą coś z tym zrobić - dodał Jocelyn.
- Albo po raz kolejny poradzimy sobie sami i po raz kolejny uratujemy świat! - oznajmił Jace.
- Jak na razie wszyscy tu obecni będą nocować w Instytucie. W tym tygodniu dołączy do nas nowa uczennica - oznajmiła pani Lightwood.
- Kto? - zaciekawił się Silas.
- Sophie Alderkey - odpowiedziała trenerowi po czym zwróciła się do Shade'a:
- Dorianie, kiedy zjawi się Twoja przyjaciółka Ingrid proszę Cię, żebyś i ją przyprowadził do Instytutu. Ponieważ wszyscy mamy styczność z przepowiednią jesteśmy w niebezpieczeństwie. Najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli noc będziemy spędzać w tym samym miejscu. W ciągu dnia będzie tak jak zawsze. Wiadomość do Clave wyślę jutro. Powiadomię również Cichych Braci i Żelazne Siostry. A teraz proponuję się rozejść. Estell przydzieli pokoje tym, którzy ich jeszcze nie mają. Ta sprawa zajęła nam prawie cały dzień! Idę odpocząć! - powiedział Maryse, po czym wyszła z salonu.
******
Po zebraniu każdy zajął się sobą.
Jocelyn i Luke zaszyli się w swoim pokoju, tak samo jak Alec z Magnusem. Maryse również poszła do siebie, nie mając ochoty na nic. Isabelle i Simon siedzieli z Becky w jej pokoju. Magnus kazał im pilnować dziewczyny, ponieważ tak jak powiedział Cate - mogą wystąpić zawroty głowy. Dorian zaszył się w Bibliotece, a Catarina poszła do szpitala na dyżur. Trener Cartwright poszedł na Salę Treningową potrenować, lecz kiedy Jace i Clary również tam przyszli, mężczyzna skinął głową i udał się do swojego pokoju.
Dziś wszyscy w Instytucie myśleli tylko o jednym.
Demon + Klątwa = Problemy.
******
Tą część rozdziału dedykuję Lady Herondale i Kate, które prosiły o Clace <3
Mam nadzieję, że się spodoba! ;)
- Jestem taka zmęczona, Jace!
Clary rzuciła się na łóżko, rozsypując przy tym swoje rude loki na poduszkę. Wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy.
- Przynajmniej nie możemy narzekać na nudę - odparł Nocny Łowca.
Dziewczyna poczuła, że materac delikatnie się ugiął pod ciężarem ciała Jace'a. Chłopak usiadł obok niej, obiema rękami chwycił nogi Clary i położył sobie na kolanach. Jego dłonie, delikatnie zaczęły masować stopy dziewczyny. Zamruczała cichutko, a gdy otworzyła oczy jej narzeczony uśmiechał się pod nosem.
- Co Cię tak bawi? - zapytała.
- Zauważyłem dziś kilka ciekawych rzeczy.
- Co masz na myśli?
- Czyżby umknęło Twojej uwadze, o Najbystrzejsza ze wszystkich, zaraz za mną i moim parabatai, że braciszek Magnusa zaleca się do naszej pani Pielęgniarki?
- Jest pan naprawdę zabawny, panie Herondale! Jasne, że zauważyłam! Jakoś Dorian szczególnie się z tym nie kryje. Jestem za to ciekawa czy Ty, panie Spostrzegawczy widziałeś jak nasz trener patrzy na siostrę Simona!
Jace zsunął nogi dziewczyny ze swoich kolan i z gracją wdrapał się na łóżko, zajmując miejsce obok swojej ukochanej.
- Cartwright patrzy na nią tak, jak ja na Ciebie - wyszeptał.
Rudowłosa wstrzymała oddech. Jace myślał tak jak ona. Jace rozumiał ją bez słów. Jace przy każdej okazji sprawiał, że w jej myśli krążyły w okół jednej osoby. Jego osoby.
Nocny Łowca zbliżył się do niej, sprawiając, że dzieliły ich już tylko centymetry.
- Jesteś centrum mojego wszechświata, Clary - wyszeptał i pocałował ją.
Pocałunek był delikatny, pełen miłości, tęsknoty i obietnicy. Jace delikatnie głaskał jej plecy opuszkami palców, stopniowo posuwając się w kierunku bioder. Przyjemny dreszcz przeszedł ciało Clary. Pragnęła go. Tak bardzo.
Dużo czasu minęło, odkąd mieli okazję być sami. Teraz, po ostatnich wydarzeniach i naradach wszyscy potrzebowali odpoczynku i choćby chwili prywatności.
Rudowłosa położyła swoje dłonie na jego karku, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Teraz ich pocałunek stał się intensywniejszy. Pełen namiętności i pożądania.
Jace objął ją w pasie i w ułamku sekundy dziewczyna znalazła się pod nim. Clary wplotła palce w jego włosy i delikatnie za nie szarpnęła, co spowodowało, że z ust Nocnego Łowcy wydobył się cichutki jęk. Odsunął się od niej, ciężko oddychając. Jego złote oczy pociemniały.
- Pragnę. Cię. Teraz. - wyszeptał.
Oboje gwałtownie się podnieśli, a po chwili koszulka Jace'a i bluzka Clary wylądowały na podłodze.
Ich usta ponownie złączyły się w pocałunku. Dłonie Clary wędrowały po tak dobrze jej znanych umięśnionych plecach ukochanego. Czuła jego ręce, wędrujące po swoich plecach i karku. Czuła palce wplatające się w jej włosy. Nim się zorientowała, jej ukochany w jakiś cudowny sposób pozbył się reszty swojej garderoby. Jej również...
W pewnej chwili Jace pchnął ją na miękką pościel, przywierając do niej swoim ciałem. Splótł swoje palce z jej palcami, przyciskając i unieruchamiając ręce dziewczyny po obu stronach jej głowy.
Jego usta zaczęły wędrować, obsypując pocałunkami jej szyję, ramiona, obojczyk i piersi...
Dziewczyna wtuliła się w ramie ukochanego.
Leżeli tak przytuleni czekając, aż Morfeusz łaskawie przyjmie ich w swoje Objęcia.
- Dlaczego wszyscy, którzy chcą zniszczyć świat lub przejąć nad nim władzę muszą się kręcić wokół nas? - zapytała rudowłosa.
- Nie myślę o tym. Z resztą teraz mnie to nie interesuje - odparł sennie Herondale.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale". Dla mnie najważniejsza jesteś Ty.
Nocny Łowca chwycił jej dłoń, przyłożył ją do swoich ust i delikatnie pocałował.
- Cały czas myślę o Tobie i naszym ślubie, który Isabelle ma zamiar zaplanować.
- Razjelu! Naprawdę jej to obiecaliśmy? Planowanie tego wszystkiego? - jęknęła Clary.
- Mam tylko nadzieję, że nie zajmie się cateringiem. Jeśli Izzy coś ugotuje, będziemy mieć zbiorowy pogrzeb. I nie będę mógł nacieszyć się swoją panią Herondale - mruknął jej do ucha.
- Kocham Cię, Herondale - wyszeptała.
- Nie bardziej niż ja Ciebie - odpowiedział, po czym zasnął, trzymając swoją ukochaną w ramionach.
******
Witajcie kochani ! Mamy rozdział 12! :)
Jak się podoba?
Miałam zamiar dodać go już w piątek, ale brakowało mi sceny ostatniej ;)
Uwierzcie lub nie...
Ciężko jest się skupić i pisać, kiedy zajmujesz się dwoma torpedami:
* Brat, który podkrada Ci brokat do zdobienia paznokci, tylko po to, by rozsypać go po mieszkaniu i oznajmić Ci: "Asio, Magnus Bane tu był!"
(taaa, mój pięcioletni brat uwielbia Magnusa - w wersji ocenzurowanej, no! ;P)
* Siostra, która chce, żeby śpiewać jej piosenkę z " Miraculum. Biedronka i Czarny Kot"
(ta piosenka po nocach mi się śni ;P)
Do tego jeszcze tablet mi fiksuje! ;/
Wracając do rozdziału...
Ostatnią scenę dedykuję Lady Herondale i Kate oraz wszystkim fanom Clace <3
Co myślicie? Nada się? ;)
Dzięki za wyświetlenia i komentarze ;*
Ps. Zauważyliście, że często dodaję rozdził po godzinie 3 w nocy?! ;p
Życzę miłego i udanego poniedziałku, biszkopciki ;*
Pps. Czytasz? Zostaw ślad ;*
Etykiety:
Alec,
Catarina,
Clace,
Clary,
Dorian Shade,
Estell Brown,
Felix Stevens,
ff,
Instytut,
Isabelle,
Jace,
Jocelyn,
Luke,
Magnus,
Maryse,
Otchłań,
przepowiednia,
Rebecca,
Rhaal,
Silas Cartwright
sobota, 11 czerwca 2016
LBA#2 ! Jak ja to uwielbiam ^^
Dziękuję bardzo za kolejne nominację <3 Zostałam nominowana przez:
- Clarissa Fairchild <http://jaceiclaryczylimiloscmimowszystko.blogspot.com/> - dziękuję ;*
- Rosalie <http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/> - nadal Cię kocham, siostro ;*
No to jedziemy ;p
3. Wymień 5 rzeczy/osób, które kochasz.
4. Zadajesz się z płcią przeciwną czy raczej trzymasz na dystans?
Trzymam się na dystans ;p
6. Opisz plany na najbliższy miesiąc co do swojego bloga.
7. Myślałaś kiedyś nad pisaniem własnego opowiadania nie związane z żadną książką/serialem/filmem?
9. Szczęście Twoje czy szczęście najbliższej Ci osoby? Co jest ważniejsze?
- Clarissa Fairchild <http://jaceiclaryczylimiloscmimowszystko.blogspot.com/> - dziękuję ;*
- Rosalie <http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/> - nadal Cię kocham, siostro ;*
No to jedziemy ;p
Pytania od Clarissa Fairchild:
1.Twoja ulubiona piosenka.
Hmm. A może być playlista? ;p
Nie mam chyba takiej jednej ulubionej, bo co jakiś czas wpada mi w ucho nowa piosenka,
której słucham na okrągło! xD
Kiedy już ją znam na pamięć - wbija na moją playlistę ulubionych ;D
2.Ulubiona bajka z dzieciństwa.
Scooby Doo! Do dziś ją oglądam z młodszym rodzeństwem ;p
3.Twoje przezwisko z młodszych lat.
Hmm. Nie pamiętam xd Było tego trochę ;p
Kumpela mówiła do mnie blondyna
(chociaż miałam zafarbowane na czarno włosy, a naturalny mój kolor to kasztanowy xd)
lub Asha
(to zostało do dziś ;p)
Aaaa! Przypomniałam sobie! xd
Ashley ;D
4. Bez czego nie możesz wyjść z domu?
Bez telefonu, słuchawek, portfela, gum do żucia,
zapalniczki, glukometru, insuliny i czegoś słodkiego ;D
(taki bagaż xd)
5.Masz jakieś zwierze? Jak tak to jakie i jak się wabi?
Mam pieseła! Ma na imię Lucky ;)
6.Czytasz obecnie jakąś książkę?Jeśli tak to jaką?
Jestem człowiekiem,
który byłby nieszczęśliwy czytając tylko jedną książkę,
więc czytam kilka na raz ;p
- "Pani Noc" - Cassandra Clare
- "Wielki mistrz" Tom 3 Trylogii Czarnego Maga - Trudi Canavan
-"Grey" - E. L James
- "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" - Kirsty Moseley
(mieszanka wybuchowa ;D)
7.Jaką książkę możesz polecić?
Wszystkie książki Cassandry Clare <3
Wszystkie te wymienione powyżej w punkcie 6 ;)
8.Zakochałaś się kiedyś?
Taaak! Kiedy wzięłam do ręki pierwsza książkę Cassie <3
- Dary Anioła - Miasto kości <3
Tak oto zakochałam się w jej twórczości ;D
9.Jakie lody lubisz najbardziej?
Kawowe, o smaku białej czekolady, o smaku gumy do żucia ;p
10.Uprawiasz jakiś sport? Jeśli tak to jaki?
Leżing ;D haha
Zawsze byłam negatywnie nastawiona do sportu (przez wf w szkole - taki uraz xd)
Teraz jednak troszkę sobię ćwiczę - brzuszki, przysiady i parę pompek - ot tak, żeby się lepiej czuć!
(i zaczynam to lubić ;D)
11.Ulubiony piosenkarz lub piosenkarka
- Adam Lambert! <3
- Ruelle <3
- Halsey <3
Jeszcze raz dziękuję Clarissa Fairchild ;)
No a teraz pytania od mojej kooochanej Rosalie ;**
1. Jeśli tatuaż to jaki i gdzie?
- Anielska Runa - na nadgarstku ;)
- Runa jasnowidzenia - na drugim nadgarstku ;p
- Runa Bezdźwięczności - na stopie ;D
- Napis: " I'm Diabetic ;) I'm very sweet ^^" - tylko jeszcze nie wiem gdzie ;D
2. Najgorsza rzecz jaką usłyszałeś na swój temat?
Nie wiem w sumie ;D
Jeśli ktoś mówi do mnie "Suka"
Ja odpowiadam "Dzięki, staram się" ;D
Nie przejmuję się tym, co mówią inni ;)
Chociaż...
Jak byłam 10-letnim podlotkiem to usłyszałam, jak pewien chłopiec w szkole powiedział:
"Odsuń się ode mnie, bo się cukrzycą zarażę".
"Odsuń się ode mnie, bo się cukrzycą zarażę".
Dłuugo płakałam. (miałam dziesięć lat xd)
Teraz gdybym usłyszała takie coś, pewnie zaczęłabym biegać za tym chłoptasiem z szerokim uśmiechem na twarzy, cmokając i krzycząc :
"Chodź tu! Daj buziaaaaczka ! ;p"
3. Wymień 5 rzeczy/osób, które kochasz.
1. Muzyka ^^
2. Książki <3
3. Rodzina ;)
4. Jedzenie ;D
5. No i Ty Rosalie ;D ^^ ;*
4. Zadajesz się z płcią przeciwną czy raczej trzymasz na dystans?
Nie rozumiem pytania, chodzi Ci o to...
Szzszszszs... Jakies zakłucenia...
Szszszszszzs...
Mejdej mejdej...
Hjuston mamy probl..
Szszszsz...
Połączenie przerwane.
5. Jaki masz kolor włosów, oczu i cery?
Jestem bladą istotą...
(Szlachta jest blada, opaleni pracują w polu ;D)
O kasztanowych włosach...
(Kochaaany, kochaaany... Lecą z drzewa jak dawniej kasztaaany xd)
I niebiesko-szarych oczach ;)
(To zależy od pory roku ;p)
6. Opisz plany na najbliższy miesiąc co do swojego bloga.
Planuję pisać dalej. No chyba, że ...
Nie.
Będę pisać dalej ;)
Mam tyle pomysłów!!!
Mały spojler? Ok ;p
Ktosik umrze.
Ktosik się urodzi.
Ktosik się zakocha.
Zainteresowani?! ;p
7. Myślałaś kiedyś nad pisaniem własnego opowiadania nie związane z żadną książką/serialem/filmem?
Tak. Zaczęłam nawet pisać, ale jakoś straciłam wenę i tak wyszło .
Może kiedyś wrócę do tego ;p
8. Podaj imiona takie jak nazwałabyś własne dzieci
Łooo. Rosie jakie pytania ;D
No to tak:
- Anastasia
- Sophie
- Isabelle
- Matthew
- Harry
- James
Tak właśnie w wersji powyżej! Polskie odpowiedniki tych imion mi nie pasują ;p
9. Szczęście Twoje czy szczęście najbliższej Ci osoby? Co jest ważniejsze?
Szczęście najbliższej mi osoby. Wtedy i ja jestem szczęśliwa ;*
10. Możesz tu napisać o mnie co Ci się tylko podoba ;)
Cóż ja Ci mogę napisać, dzieciaku ;p
Świetnie piszesz. Przyjemnie się czyta.
Pomysł na opowiadanie - genialny!
Jesteś meeega pozytywną osobą ;D
Lubisz czosnek i cebulę (Like me! ;D)
Aaaa. Napiszę ci wierszyk, co?
No to czekaj...
O mam!
Czytaj:
|
|
\|/
Rosalie pisze świetne opowiadanie!
Wkurza się gdy kolejne LBA dostanie.
Jak wiele nas łączy - odpowiedź mam prostą:
Rosalie jest moją zaginioną siostrą ;*
haha :D
Podoba się wierszyk ? ;p
Pisany o 4:14 ;p
Tak więc tyle robaczki ;)
Nie obrazicie się jeśli nikogo nie nominuję?
Nie?
Kocham was ;*
wtorek, 7 czerwca 2016
LBA ! Jak ja to uwielbiam ^^
Więc ... Bardzo serdecznie dziękuję za nominację za nominację :
Lady Herondale <https://milosc-po-prostu-jest.blogspot.com/> :*
Dla tej oto tu wspaniałej postanowiłam łamać zasady :D
3. Jakie jest twoje ulubione danie?
5. Przeczytałaś Panią Noc? Jeśli tak to co o niej sądzisz?
6. Twój ulubiony film?
7. Jaka jest twoja ulubiona część darów Anioła? (Wybierz tylko jedną!)
8. Masz jakieś zwierzę?
10. Ulubiona piosenka?
Lady Herondale <https://milosc-po-prostu-jest.blogspot.com/> :*
Dla tej oto tu wspaniałej postanowiłam łamać zasady :D
A oto pytania od Lady Herondale:
1. Czemu zaczęłaś pisać?
Pewnego dnia wpadłam na pewnego bloga, który baaardzo mi się spodobał. Pomyślałam wtedy: "Hej! Dżoana, przecież Ty lubisz pisać.
Może założysz bloga i sklecisz jakieś opowiadanko związane z Darami Anioła?
Ktoś oprócz Ciebie na pewno przeczyta" xD
Wtedy pojawiła się moja wizja tego opowiadania. Na początku wymyśliłam sytuacje i wydarzenia, które na chwilę dzisiejszą chcę umieścić w trzeciej księdze opowiadania :D (taaak, biegnę do przodu ;p)
2. Od kiedy piszesz?
Jeśli konkretnie chodzi o tego bloga to od 15 marca tego roku ;p
3. Jakie jest twoje ulubione danie?
I to jest trudne pytanie :D Lubie jeść wszystko co zawiera curry, czosnek i cebulę ;D
4. Co sądzisz o serialu Shadowhunters?
I LoVe!!! <3 Razjelu jak dla mnie jest meega <3
Lubię jak film czy serial jest max zbliżony do książki, ale z drugiej strony lubię być zaskakiwana !
Po przeczytaniu książek wiem, czego mogę się spodziewać, a tu nagle BUM!
Pojawia się jakaś Lydia i chce mi się hajtać z Lightwoodem! (o zgrozo!)
Ale na szczęście wszystko się kończy dobrze! (Awww, ten całus w 12 odcinku ^,^ <3 *,* )
5. Przeczytałaś Panią Noc? Jeśli tak to co o niej sądzisz?
Jak na razie czytam, ale jako że jestem odmieńcem, przeczytałam już z tysiąc spojlerów xd
Jak dla mnie świetne, chociaż nie doczytałam jeszcze do końca.
Chcę, żeby ta seria mnie tak porwała jak inne książki Cassie <3
(O fuck! Czekam na nowe książki Cassie o Magnusie ! *.*)
6. Twój ulubiony film?
Dużo ich xd haha w poprzednim LBA jest kilka z nich ;p
7. Jaka jest twoja ulubiona część darów Anioła? (Wybierz tylko jedną!)
Myślę, że Miasto Niebiańskiego Ognia... ;D
No bo Magnus godzi się z Alekiem.
Clary może być z Jace'em.
Luke z Jocelyn.
Simon ma trochę trudniej z Izzy, ale przecież coś tam pamięta i wkrótce ma zostać Nocnym Łowcą.
Wszystko się tak jakby stabilizuje.
I te łzy, kiedy Izzy i Clary cierpią, przez to co zrobił Asmodeusz!
i śmierć Jonathana, który był Sebastianem! ;/
No, to właśnie ta szósta część! ;)
8. Masz jakieś zwierzę?
Mam pieseła ! Ma na imię Lucky ! xd
9. Jakiej muzyki słuchasz?
Wychowana zostałam przy muzyce Reagge i Rock.
Wciąż je kocham, ale mam też różne inne upodobania.
Ogólnie słucham to co wpadnie mi w ucho ;)
(aaaaa! Adam Lambert ! <3)
10. Ulubiona piosenka?
A może być kilka? Nie? I tak napiszę ;p
1. Ruelle - War Of Heart <3
2. Elizaveta - Trap (J Paul Mix) <3
3. Adam Lambert - The Orginal High <3
4. Ed Sheeran - I See Fire <3
5. Beyonce - Crazy in Love (Fifty Shades of Grey) <3
6. Adam Lambert - Ghost Town <3
7. Fifth Harmony - Im in Love with a Monster <3
8. Fleurie - Hurts Like Hell <3
9. Queen - The Show Must Go On <3
10. Ruelle - Where Do We Go From Here <3
11. Ruelle - Monsters <3
12. Halsey - Castle (The Huntsman: Winter's War ) <3
12. Halsey - Castle (The Huntsman: Winter's War ) <3
11. Czytałaś kiedyś opowiadanie o L.H. lub H.S? Co o nim sądzisz?
Nie czytałam ;/
No to tyle robaczki ! Do zobaczenia w następnym rozdziale! <3
Pytania ode mnie: (króciutkie no! ;p)
1. Pies czy kot?
2. Muzyka czy malarstwo?
3. Śpiew czy taniec?
4. Leń czy sportowiec? (uwaga! odpowiedź będzie utożsamiana z odpowiadającym ;p)
5. Mieszkasz w: blok, dom prywatny...?
6. Język obcy który znasz?
7. A może jest taki język, którego chcesz się nauczyć?
8. Twoje marzenie?
9. Włosy krótkie czy długie?
10. Kolczyk czy tatuaż?
No to ja nominuję :
1. Lady Herondale <http://milosc-po-prostu-jest.blogspot.com/>
2. Rosalie <http://dalsze-losy-clary-jace.blogspot.com/>
3. Izzy Shadowhunter <http://the-mortal-instruments-city-of-love.blogspot.com/>
4. Magdzia Lightwood <http://death-is-only-the-beginning-tmi.blogspot.com/>
5. Ms. Veronica <http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.com/2016/06/liebster-blog-award.html>
No to tyle robaczki ! Do zobaczenia w następnym rozdziale! <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)